Prawie 100 milionów Amerykanów już oddało głosy w wyborach prezydenckich w ramach tak zwanego wczesnego głosowania. W niektórych stanach liczba oddanych głosów przewyższyła już frekwencję z 2016 roku.
Dziś głosują kolejne dziesiątki milionów wyborców, którzy wybierają pomiędzy obecnym prezydentem Donaldem Trumpem a kandydatem demokratów Joe Bidenem. Większość stanów oferowała jednak możliwość wcześniejszego oddania głosu – albo za pośrednictwem poczty albo osobiście w wybranych punktach do głosowania.
W związku z pandemią koronawirusa ponad 99 milionów Amerykanów skorzystało z takiej możliwości. 36 milionów zagłosowało osobiście, 63 miliony poprzez pocztę. W stanach Teksas, Montana, Hawaje i Waszyngton frekwencja już przekroczyła tę z 2016 roku.
Czytaj również: “Polityczne ciasteczka” trzy razy trafnie przepowiedziały wynik wyborów. Kto wygrywa w słodkim sondażu?
Rekordowe zainteresowanie wyborami jest także na Florydzie, w Georgii i Karolinie Północnej. Eksperci przewidują rekordową frekwencję, która może wynieść nawet 150 milionów, czyli o 12 milionów więcej niż przed czterema laty.
Duża liczba głosów oddanych za pośrednictwem poczty może spowodować, że liczenie głosów potrwa dłużej niż zwykle. W przypadku niedużej różnicy głosów pomiędzy Donaldem Trumpem a Joe Bidenem może to oznaczać, że Amerykanie nie poznają zwycięzcy wyścigu do Białego Domu nawet przez kilka dni. Może to otworzyć pole do sporów politycznych i sądowych o wynik wyborów.
IAR
Od 36 lat trafnie przewiduje wybory prezydenckie w USA. Wskazał kto wygra w 2020