Stany Zjednoczone mogą rozszerzyć wymagane testy na COVID-19 dla większości międzynarodowych pasażerów przybywających kraju – podaje Reuters, powołując się na swoje źródła. Obecnie testy są wymagane od osób przylatujących z Wielkiej Brytanii. Decyzja może zapaść już w przyszłym tygodniu.
W środę Centrum Kontroli i Zapobiegania Chorobom (CDC) oraz inne amerykańskie agencje przeprowadziły długą rozmowę z amerykańskimi liniami lotniczymi. Omawiane było wprowadzenie obowiązkowych testów dla pasażerów lądujących na amerykańskich lotniskach.
Polecamy: Pakiet stymulujący: Przelewy poszły, dziś wyślą czeki
W poniedziałek rząd USA zaczął wymagać, aby wszyscy pasażerowie przybywający z Wielkiej Brytanii, w tym obywatele amerykańscy, mieli ze sobą potwierdzenie negatywnego wynik testu na COVID-19. Test musi być wykonany w ciągu 72 godzin od wylotu. Dla podróżnych z Wielkiej Brytanii zostały wprowadzone w związku z obawami dotyczącymi nowego szczepu koronawirusa. Bardziej zaraźliwy szczep koronawirusa został po raz pierwszy zidentyfikowany w południowo-wschodniej Anglii.
Czytaj również: Śmierć w Szwajcarii nie ma związku z szczepionką przeciw Covid -19
W środę w Kolorado potwierdzono pierwszy przypadek nowego zmutowanego koronawirusa – przekazał gubernator Jared Polis. Bardziej zaraźliwy szczep został po raz pierwszy zidentyfikowany w południowo-wschodniej Anglii.
Rzecznik departamentu transportu USA potwierdził, że rozmowa z liniami lotniczymi się odbyła. Przewoźnicy poinformowali agencje rządowe, że wszelkie nowe wymagania związane z obowiązkowymi testami powinny być wprowadzane stopniowo w poszczególnych krajach. Prawdopodobnie w przyszłym tygodniu Biały Dom zdecyduje o dodaniu nowych krajów do listy, z których po przylocie będzie należało się “wylegitymować” negatywnym wynikiem testu na Covid.
AL
Zmutowany koronawirus dotarł do USA. Pierwszy potwierdzony przypadek