Nie żyje Wojciech Pszoniak. Legendarny aktor miał 78 lat

Nie żyje Wojciech Pszoniak, aktor, odtwórca niezapomnianych ról w „Ziemi Obiecanej”, „Weselu”, „Dantonie” czy „Korczaku”, uważany przez wielu krytyków za jedną z najciekawszych osobowości polskiej sceny teatralnej i filmowej ostatnich kilkudziesięciu lat. Zmarł rano, w wieku 78 lat.

Był absolwentem Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Krakowie. W roku 1968 zaczął grać w Teatrze Starym w Krakowie. Potem był aktorem stołecznych teatrów – Narodowego i Powszechnego. Stworzył niezapomniane kreacje, w tym Normana w polskiej prapremierze „Garderobianego” Ronalda Harwooda oraz Randley’a Mac Murphy’ego w „Locie nad kukułczym gniazdem” Dale’a Wassermana.

Jednak to role filmowe przyniosły mu rozgłos i popularność. Wystąpił w kilkudziesięciu obrazach polskich, francuskich i w produkcjach międzynarodowych. Powtarzał jednak, że jest aktorem teatralnym, i że nie ma aktorów filmowych.

Zagrał między innymi, tytułową rolę w „Diable” Andrzeja Żuławskiego, Mieszka I w „Gnieździe” w reżyserii Jana Rybkowskiego czy doktora Marglewskiego w „Szpitalu przemienienia” Edwarda Żebrowskiego. Od 1971 roku współpracował z Andrzejem Wajdą. Wtedy po raz pierwszy reżyser zaangażował Wojciecha Pszoniaka – do przedstawienia „Biesy” w Starym Teatrze w Krakowie. Rok później aktor zagrał dziennikarza i Stańczyka w „Weselu”. Wielką kreację – Moryca Welta – stworzył w „Ziemi Obiecanej” u boku Daniela Olbrychskiego i Andrzeja Seweryna. Zagrał także Robespierre’a w „Dantonie” i tytułową rolę w „Korczaku”. Za rolę Robespierre’a otrzymał nagrodę na festiwalu filmowym w Montrealu.

W połowie lat 90. po dłuższej przerwie powrócił do Teatru Telewizji, z którym współpracował od początku kariery, tworząc w latach 70. niezapomniane role w przedstawieniach reżyserowanych przez Zygmunta Hübnera.

Poza granicami wystąpił w „Notturno” w reżyserii Fritza Lehnera. Ta kreacja przyniosła mu nominację do europejskiej nagrody filmowej Felixa. Wcielił się w postać Vivaldiego w „Czerwonej Wenecji” Etienne’a Periera, grał też w „Vent d’est” Roberta Enrico i w „La chica” Bruno Gantillona.

Rok temu Wojciech Pszoniak obchodził 50-lecie pracy artystycznej. Powiedział wtedy, że nigdy nie znudził się tym, co robi. „Jestem aktorem, który ma tremę, za każdym razem wejście na scenę jest pewnego rodzaju przeżyciem, nieraz mocnym i trudnym, ale to pozwala mi być entuzjastycznie nastawionym do tego, co robię dzisiaj” – mówił Wojciech Pszoniak.

IAR

SKOMENTUJ

Dodaj komentarz
Wpisz swoje imię