Amerykańska koszykarka Brittney Griner została zatrzymana przez służby na rosyjskim lotnisku Szeremetiewo.
Ujawniono, że w bagażu kobiety znajdowały się wkłady do e-papierosów, które zawierały olej haszyszowy, za co koszykarce postawiono zarzut posiadania i przemytu środków psychoaktywnych. Podczas rozprawy sądowej Griner przyznała, że w jej torbie rzeczywiście znajdował się olej haszyszowy we wkładach, jednak nie była w tamtym momencie świadoma popełniania przestępstwa. Takie zeznanie miało dać jej szansę na lżejszy i krótszy wyrok. Rosyjski sąd zdecydował się zarządzić karę dziewięciu lat w kolonii karnej.
Prawnicy skazanej koszykarki natychmiast zaczęli pracę nad wnioskiem o apelację od wyroku sądu. Dołączył do nich Prezydent Stanów Zjednoczonych, Joe Biden, który wstawił się za kobietą przed władzami rosyjskimi. Biden zapowiedział nawet, że nie zamierza rozmawiać w Władimirem Putinem podczas nadchodzącego szczytu G20, jeśli nie zgodzi się na uwolnienie koszykarki.
Prawnikom udało się złożyć do sądu wniosek o apelację w sprawie Griner. Przyznali, że nie liczyli na całkowite uwolnienie amerykańskiej koszykarki, ale mieli nadzieję, że ich działania zmobilizują sąd do skrócenia kary o kilka lat. Niestety, sąd nie przychylił się do wniosku i rozpatrzył go negatywnie. To bardzo złe wieści dla Griner i jej przedstawicieli, ponieważ oznacza, że kobieta będzie musiała odsiedzieć wyrok w całości. Jest to aż dziewięć lat, choć uwzględniono fakt, że Griner odbywała już czynnie karę, kiedy prawnicy pracowali nad apelacją. Od momentu jej rozpatrzenia pozostaje już nieco mniej, bo około ośmiu lat.
Cała nadzieja pozostaje w postaci Bidena, który również miał wkład w tę sprawę. Prezydent opowiada się po stronie uwięzionej Griner, więc możliwe, że jego dalsze negocjacje z Władimirem Putinem doprowadzą do ponownego rozpatrzenia tej sprawy. Być może uda się jednak zmniejszyć karę koszykarki lub całkowicie kobietę uniewinnić.
Posłuchaj podcastów:
