Codziennik Malkontenta

Czy zauważyłaś, że jako ludzie mamy wyjątkową tendencję do narzekania? Tak, jakbyśmy nie potrafili się cieszyć tym co mamy i kiedy dotknie nas radość, czy szczęście, wypatrujemy nadpełzającego zagrożenia.

Optymistów nader często traktuje się, jak by byli – w najlepszym przypadku nieodpowiedzianymi lekkoduchami. W najgorszym zaś, niespełna rozumu.

Jako, że trwa lato, zajrzyjmy do pamiętnika typowego rodaka na wakacjach – oczywiście z przymrużeniem oka.

Wpis pierwszy
Wycieczkę wygrałem! Też mi coś! I znów mi kity wciskają i zwieść próbuje zdjęciami. czy ja na głupiego wyglądam? . Niby pięknie, niby kryształowo, niby palmy, małpki i kokosy, drinki z palemką i inne tańce ludowe w spódniczkach z trawy, a pomyślał kto co się w tej wodzie czai i za rogiem? O tych cholerach, śpiączkach afrykańskich, febrach i dżumach jakiś? A w tej wodzie niebieskiej jak pasta do zębów co to je usuwa z siłą wodospadu Wiktorii, co najmniej? Pół biedy rekiny, bo duże bydlę, to i z daleka widać, ale jakieś meduzy jadowite, ryby kłujące i inne ośmiornice wygłodniałe? O nie … nie dam się nabrać … o nie …… Na głupiego nie trafili! Ha!

Wpis drugi
W dzikie kraje gorące jak przypalony kotlet się nie wybieram, ale jakoś mi się wakacji zachciało. No tom pojechał na wieś, do ojców, żeby trochę odpocząć.
I co? I nic! Mogłem przewidzieć, że nawet wyspać się nie będę mógł! Od samego rana ptasie ryki, kogucie wycie, a potem już tylko gorzej. Żrące komary, pasterskie fujary, na obiad zsiadłe mleko, a na każdym kroku krowie plecki. Przepraszam – placki.
Jutro wracam do domu. Najlepsze są znajome nieszczęścia i niech to będzie moją pociechą.

 

Wpis trzeci
Zima. I po co mnie tu poniosło? Wszędzie nudna biel i bałwany. Oprócz tych, których spotykam codziennie, teraz jeszcze takie białe, brzuchate, gdzie okiem sięgnąć. Może lepsze już te rekiny i osy morskie?
Zlew się zatkał, sąsiad śpiewa przy goleniu, a w radio od rana skoczna muzyczka.
To źle wróży…. takie pogodne nastroje od rana muszą sprowadzić nieszczęście.

Wpis czwarty
Wstałem.
 Świeci słońce i znów będą mnie bolały oczy.
Wkrótce wiosna. Znowu zaczną odrażające ćwierkania rozochoconych , małych , pierzastych potworków, które będą budzić o świcie, ohydne, duszące pyłki będą się unosić w powietrzu i wywoływać salwy kichania, a wszędzie będzie widać uśmiechniętych ludzi. I z czego tu się cieszyć? Że się widzi kto ma próchnicę, a kto sztuczną szczękę? A kogo, mimo inflacji stać na implanty?

Wpis piąty
Przeżyłem noc i nie umarłem we śnie. To dziwne. Byłem pewien, że obudzę się martwy.
Poprosiłem nawet sąsiada, żeby do mnie zajrzał, gdybym nie wyszedł o zwykłej porze.
To z uprzejmości, żebym nie leżał tak przez kolejne dni, zanim ktoś by się zorientował.
Mógłbym nadmiernie uprzykrzyć życie sąsiadom. Kaloryfery grzeją mocno.

Wpis szósty
Sąsiad mnie napadł z rana uśmiechnięty tak, że wszystkie plomby było widać. Przyszedł złożyć mi życzenia imieninowe. Towarzyski dureń. Imieniny mam w sierpniu i co z tego. Z czego tu się cieszyć!
Lepiej by zabrał żonie tłuczek, bo od rana wali w kotlety tak, że głowa mi pęka.

C.d.n…

MT

SKOMENTUJ

Dodaj komentarz
Wpisz swoje imię