Wakacje, urlopy, kanikuła, wyjazdy. Każdy rozsądny mieszkaniec przed opuszczeniem lokalu na kilka dni sprawdza, czy pozakręcane są kurki od wody, gazu, wyłączone korki itp.
Takie drobne czynności mogą uratować zdrowie i życie. Co jednak z pozostawianą w lodówce i zamrażarce żywnością? Przecież w czasie urlopu mogły nastąpić nawet dłuższe przerwy w dostawie elektryczności, a zapasy beztrosko rozmarznąć i ponownie zamarznąć bez kontroli ich właściciela.
Tu z pomocą przychodzi prosta sztuczka z monetą. Potrzebny będzie kubek, lub inne niewielkie naczynie, w którym wcześniej zamrożona zostanie woda. Przed wyjazdem, na lodowej powierzchni naczynia należy umieścić monetę, po czym całość wstawić do zamrażarki, czy zamrażalnika.
Jeżeli po powrocie okaże się, że moneta znalazła się na dnie naczynia, zapasy lepiej wyrzucić – w tym przypadku metaforyczny ból serca wygra nad realnym bólem brzucha. Dlaczego? Jeżeli prądu nie było na tyle długo, żeby woda w naczyniu rozmarzła, a moneta opadła na dno, czy nawet do połowy wysokości zbiornika, z pewnością prądu nie było dosyć długo i żywność straciła świeżość. Ponowne zamrożenie mogło zniwelować przykry zapach rozkładu, ale bakterie gnilne w formach przetrwalnikowych tylko czekają, aż pojawią się bardziej sprzyjające warunki do rozwoju.
Zatem, pakując „zaskórniaki” na wyjazd, poświęćmy część z nich i pozostawmy zamrożone środki, na straży zdrowia. Inflacja nie dotknie takich sum specjalnie mocno.
MT