Żywioł, z którym nie ma żartów

189

Lato, upały i wiele osób szuka ulgi i ochłody w toni jezior, rzek, czy morskich falach. Jak co roku też, wiele nich traci życie w wyniku utonięć. Najczęściej przyczyną jest niefrasobliwość i kąpiele po spożyciu alkoholu.

Kilka dni temu, ja jednej z zachodniopomorskich plaż, o mały włos, a doszłoby do kolejnej tragedii. Zapobiegł jej 11 letni chłopiec, który wypoczywał wraz z mamą nad brzegiem morza.

Antek z rodziną przyjechał na wokacja z drugiego końca Polski. Choć na co dzień mieszka daleko od morza, zachował w obliczu zagrożenia, przytomność umysłu, której zabrakło dorosłym bywalcom plaż i stałym mieszkańcom.

Chłopiec stał się mimowolnym świadkiem walki o życie dwóch mężczyzn. Tonącemu synowi, na ratunek ruszył ojciec i sam znalazł się w opałach. Zebrani na brzegu plażowicze i kąpiący się ludzie, bezradnie obserwowali sytuację. Odpowiedzialność przejął 11 letni chłopiec, który natychmiast kazał utworzyć tzw „łańcuch życia” . Urlopowicze stanęli w wodzie, zapewniając sobie wzajemnie bezpieczeństwo, przez trzymanie się za ręce. Taka tyraliera pozwoliła na wyciągnięcie z wody obu topielców, gdzie ratowanie ich przejęły już odpowiednie służby.

Rodzice Antosia, słusznie dumni z syna chętnie dzielą się opowieściami z wydarzeń z mediami. Podkreślają jednak, że kierowanie akcją ratunkową przyjęło na siebie dziecko, podczas gdy dorośli obserwatorzy, pozostawali bierni.

Chłopiec otrzymał gratulacje od ratowników.