Znalezienie się w spadającej windzie brzmi jak sytuacja wprost z horroru. Nikt nie chciałby przeżyć tak dramatycznej sytuacji.
Powszechnie znaną teorią jest, że podskoczenie w takich okolicznościach może zmniejszyć siłę uderzenia i zminimalizować obrażenia wynikające z takiego wypadku. Jak jest naprawdę?
Podczas spadania, zarówno winda, jak i znajdujący się w niej człowiek, poruszają się ruchem jednostajnie przyspieszonym. W teorii podskok powinien znacząco zmniejszyć siłę uderzenia. Nie jest to jednak cała prawda. Problemem okazuje się moment, w którym należałoby wykonać taki skok, by odniósł on oczekiwany efekt.
Osoba, która znajduje się w takiej sytuacji, powinna wykonać skok na chwilę przed uderzeniem windy o ziemię. Dzięki temu zostanie wytworzona siła o największym potencjale.
Problemem jednak, jest wartość energii kinetycznej. Wysokość skoku, jaki mogłaby wykonać taka osoba, jest bardzo ograniczona, zarówno przez samą wysokość windy, jak i zdecydowanie niesprzyjające warunki. Sprawia to, że w praktyce człowiek nie byłby w stanie wygenerować wystarczającej ilości energii, jaka jest potrzebna do zniwelowania siły uderzenia.
Ponadto mało prawdopodobne jest, by człowiek znajdujący się w takiej sytuacji miał szansę ocenić na jakiej wysokości aktualnie znajduje się winda, więc wykonanie tak precyzyjnego skoku jest praktycznie niemożliwe.
Co się jednak stanie, gdy winda zacznie spadać w trakcie podskoku? W takiej sytuacji istnieje nieznaczna szansa na no, że przez chwilę znajdziemy się w stanie nieważkości względem windy, co w teorii może zmniejszyć siłę uderzenia. Jednak jeśli winda już spada, niestety podskok nie złagodzi siły uderzenia.