Dziadkowie „psują” wnuki? Kilka faktów którym trudno zaprzeczyć

Odwieczna zasada, że dziadkowie i babcie służą do rozpieszczania, powoduje zgrzytanie zębów u większości rodziców, a u części niemal żądzę krwawego mordu. Faktycznie, na jakiej podstawie ktoś ma niszczyć autorytet osób odpowiedzialnych za wychowanie małego człowieka, pozwalać na to, co w domu surowo zakazane, albo tuczyć niczym nieszczęsną gęś na pasztet strasburski?

Niejedna mama i niejeden tata niemal zemdleli z wrażenia, kiedy po pobycie u babci, ich pociecha wróciła jakby odmieniona. Zamiast wysiąść, wytoczyła się z pociągu, czy samochodu. Jeszcze niedawno szczupłe i wysportowane dziecko nagle wita rodziców uśmiecham przecinającym twarz opierającą się na barkach – to może zaboleć. Jednak na tym nie koniec.

Jedzenie w łóżku, spanie do południa, odmowa wykonywania jakichkolwiek obowiązków „ bo babcia pozwalała nic nie robić” – powakacyjna norma. Do tego skarżący się rodzice, nader często spotykają się z niezrozumieniem otoczenia – przecież dziadkowie są od tego, żeby rozpieszczać! A ze strony samych winowajców pełne samozadowolenia zachwyty nad wnukami, okraszone hasłami „jak cudnie mieć wnuki – sama przyjemność bez żadnej odpowiedzialności”.

 

Ano właśnie. Czy podważanie autorytetu rodziców, łamanie wprowadzonych przez nich zasad, jest odpowiedzialne? Czy nie robi krzywdy młodemu człowiekowi, który wracając do rzeczywistości przeżywa nierzadko bolesne zderzenie z niezmiennymi, przecież normami? Psychologowie są zgodni – nie. Nieodpowiedzialne i wysoce szkodliwe.

Budowanie u dziecka poczucia bezpieczeństwa nie polega na pozwalaniu mu na co tylko ma ochotę. Wręcz przeciwnie. Konieczne są zdrowe zasady i uczenie szacunku dla innych. Nie żyjemy na bezludnych wyspach i nauka nawigacji wśród pozostałych, oraz szacunku dla prywatności i przestrzeni innych osób owocuje tym samym w stosunku do dziecka, potem młodzieży, a w końcu dorosłego człowieka. Lekceważenie zasad wprowadzanych przez rodziców jest szkodliwe dla samego, rzekomo rozpieszczanego wnuczka, czy wnuczki.

Młody przedstawiciel gatunku homo sapiens wychowany w poczuciu, że należy mu się wszystko, z powodu samego jego istnienia, może przeżyć bolesne rozczarowanie, kiedy trafi do środowiska, w którym uwaga i czas będą dzielone między większą liczbę rówieśników. Takie dzieci mają większe trudności adaptacyjne, ciężej znoszą zmiany. Częściej też wyrastają na roszczeniowych ludzi. Zatem wychowując kolejne pokolenia warto przestrzegać zasady, że najukochańsza z istot rozpocznie kiedyś życie z dala od opiekuńczych ramion dziadków, a życie nie lubi dawać taryfy ulgowej.

Nadwyrężanie autorytetu i zaufania do rodziców, może zaowocować zaś, ukrywaniem problemów i w konsekwencji przewlekłym stresem, a nawet zaburzeniami osobowości. Warto , żeby wszyscy dorośli współpracowali, nawet pomimo braku silnych więzi. Dobro dziecka które kocha całą rodzina, jest przecież najważniejsze.

MT

 

SKOMENTUJ

Dodaj komentarz
Wpisz swoje imię