Takie słowa potrafią podciąć skrzydła, a słyszał je chyba każdy. Czasem od najbliższego otoczenia, czasem od znajomych.
Różne są przyczyny dla których podobne komunikaty trafiają do uszu i duszy. Czasem jest to autentyczna troska przed porażką, wywołana źle pojętym współczuciem, a czasem zawiść. Pobudki są mniej istotne niż fakt, że takie słowa ranią i odbierają chęć działania. Czy należy się im poddawać?
Trudne doświadczenia budują wiedzę i odporność. Hartują i pozwalają nabrać umiejętności unikania pułapek i radzenia sobie z przeciwnościami. I faktycznie, kiedy masz wrażenie, że więcej nie uniesiesz, często los zsyła ulgę, szansę na złapanie oddechu, przystanek w trudnej drodze.
Uczucie bezsilności jest jednym z najbardziej paraliżujących. Uczucie, jakby stało się lub tonęło na dnie studni o gładkich ścianach, czy było wciąganym w wir – takie metafory często powtarzają się w opowieściach osób, które doświadczyły kryzysów. Wtedy pojawia się szansa, lina, której się łapiemy i z boku pada – nie próbuj, bo nie dasz sobie rady.
Co robić? Odpuścić? Absolutnie nie. Osoba, która stoi z boku nie ma pojęcia o naszych przeżyciach i projektuje własne, które z pewnością nie są spójne z naszymi. Tę walkę każde z nas musi przetrwać samo. Dobrze, jeżeli wokół są wspierający ludzie, ale w epicentrum, zawsze jesteśmy sami z własnymi emocjami, lękami i przerażeniem.
Nikt nie powiedział, że będzie łatwo, ale wytycz sobie cel, choćby malutki i konsekwentnie działaj w dążeniu do jego realizacji. Z czasem, kiedy najgorszy czas minie, zobaczysz ile masz w sobie siły i będziesz w stanie robić większe kroki. Na początek te małe są sukcesem i możesz sobie za nie przyznawać nagrody. Choćby ulubione lody, czy odcinek serialu.
Otaczaj się ludźmi, którzy dodają Ci skrzydeł i unikaj tych, którzy je szarpią i podcinają.
MT