Szansa dla wegan – miód bez udziału pszczół powstaje w… amerykańskim laboratorium

Jedna pszczoła przez całe swoje życie produkuje łyżeczkę miodu. Ta słodka substancja służy do karmienia larw. Słoik przysmaku to tygodnie ciężkiej pracy robotnic, które w końcu są z jej efektów okradane – tak wygląda rzeczywistość z pszczelej perspektywy.

Przynajmniej pszczoły miodnej, bo ten sztucznie wyhodowany gatunek wykorzystywany jest przez ludzi.

Weganie tęskniący za słodkim przysmakiem, czy też osoby, którym los pszczół leży na sercu, mogą się już zacząć szykować na rozkoszowanie słodkim przysmakiem, powstającym bez udziału pracowitych błonkówek. Otóż w laboratoriach opracowano Pszczołę 2.0.

 

Ta maszyna ma postać przezroczystego cylindra naszpikowanego rurkami i przewodami. Rdzeń umieszczony jest w metalowym gorsecie, a całość jest niczym innym, jak bioreaktorem, w którym mieszkają mikroorganizmy, których naturalnym lokum jest ciało pszczoły – robotnicy. Powstałe proteiny już ludzkimi rękami łączone są z nektarami i innymi cząstkami składowymi tego, co znamy pod nazwą miód.

Pszczoła 2.0 na razie jest w fazie testów, chroniona kilkoma amerykańskimi patentami. Jej twórcy zapewniają jednak, że ostateczny efekt procesów przeprowadzanych w laboratoriach, zarówno zapachem, jak i smakiem, a także konsystencją i krystalizacją, do złudzenia przypomina miód naturalny. Dlaczego do złudzenia, a nie kropka w kropkę? Otóż miód produkowany przy udziale Pszczoły 2.0 pochodzić może w jednego tylko gatunku roślin. W przyrodzie to niemożliwe, bo nawet kwitnące pola roślin miododajnych skrywają kwitnące „chwasty”, a drzewa i krzewy również kuszą kwiatami pszczele robotnice. Druga przyczyna jest taka, że miód syntetycznie produkowany, choć nadal naturalny, ma być wolny od szkodliwej chemii pochodzącej z oprysków, czy skażenia środowiska w ogóle.

Amerykański start-up na razie dał pracę 22 osobom, z których większość to naukowcy i badacze. Obecnie możliwości produkcyjne zespołu Pszczoły 2.0 to 150 ton miodu rocznie. Niewiele, w porównaniu z metodami naturalnymi, bo odpowiada 4,5000 rodzin pszczelich. Jednak, kiedy przełoży się to na liczbę konkretnych owadów – efekt robi wrażenie! Firma zamierza wyjść na rynki już w przyszłym roku i produkować ilość słodkiego przysmaku zaspokajającą potrzeby całego Izraela. Dlaczego tego kraju? Otóż dlatego, że tam istnieje fabryka.

 

Dlaczego Pszczoła 2.0? Świat potrzebuje bioróżnorodności, którą ludzkość niszczy od dziesięcioleci, próbując czynić ziemię sobie podaną. W efekcie z ponad 20 tysięcy gatunków dzikich pszczół ludzie zaczęli hodować siedem, które przynoszą wymierne korzyści, produkując miód. Z tych siedmiu stworzono różne odmiany. Pasieki zawierające roje pszczół miodnych wypierają pszczoły dzikie, które są znacznie lepszymi zapylaczami, a w dodatku latają w zakresach temperatur nieosiągalnych dla sztucznie wyhodowanych błonkówek. Te ostatnie są też agresywne i potrafią atakować inne owady poruszające się w okolicach ich gniazda. W świecie współczesnym wiadomo już, że bez owadów zapylających planeta nie przetrwa, a wielu gatunkom, nie tylko ludziom grozi klęska głodu.

Hodowla pszczoły miodnej przypomina hodowlę owiec czy bydła, dla której wycinane są połacie lasów i niszczone siedliska gatunków rzadkich, czy wymierających. Roje mają małą różnorodność genetyczną, są wrażliwe na zmiany pogody i choroby, co czyni je też mało skutecznymi zapylaczami. Pszczołę miodną z dziką łączą podobne zależności jak krowę z samicą żubra, czy hodowlanego wieprzka z dzikiem. Ogólnoświatowa akcja ratowania pszczół w istocie niszczy gatunki dzikie i rodzime, przez stawianie gdzie popadnie pasiek z gatunkami sztucznymi.

Pszczoły – w tym przede wszystkim dzikie, zapylają około 75 % ludzkich upraw. Bez nich, jak nietrudno policzyć nie przetrwałyby długo. Pszczoły rzeczywiście giną, w tym i pszczoły miodne. Głównie w wyniku działalności człowieka, zanieczyszczenia środowiska i chemicznych oprysków.

Pszczoła 2.0 ma pomóc nie tylko ludziom, zaspokajając zapotrzebowanie na miod, ale także pszczołom. Paradoksalnie i tym miodnym, bezlitośnie eksploatowanym i dzikim, które będą miały szansę odzyskać przynależne sobie tereny.

SKOMENTUJ

Dodaj komentarz
Wpisz swoje imię