Nonsendopedia to internetowa encyklopedia z przymrużeniem oka. Definicji zamieszczonych w tym miejscu raczej nikt zakuwać nie będzie, a szkoda. Bo kunsztu i finezji redaktorom Nonsenopedii odmówić nie sposób. Potrafią przerysować wszystko. W inteligentny sposób.
Jak opisane są Stany Zjednoczone na łamach „Nonsy„?
Stany Zjednoczone Ameryki (U$A) – kraina dolarem i Colą płynąca, położona w Ameryce Północnej, zamieszkała przez wszystkie narody świata. Ma w Google więcej wyników wyszukiwań niż słowo „fuck”. Kraj, gdzie faceci biegają z piłką w rękach i mówią na to football, a ludzie zamawiają poczwórnego Big Maca i „dietetyczną” Colę. Dla Polski – Wielki Brat zza Oceanu, bo tak jak Polska, ma we fladze barwy biało-czerwone.
Zaczyna się grubo. Dalej wcale nie jest grzeczniej:
Wg przeciętnego Amerykanina U$A leży w centrum świata. Położona jest na północ od Ameryki Południowej i otoczona z każdej strony przez flotę lotniskowców. Poza tym, wielu z nich myśli, że wszystko co leży na wschód od Niemiec to Rosja. Jedynie 5,63% Polaków wie, że stolicą U$A jest Łoszington, a nie Nju Jork, z kolei 94.37% Polaków myśli, że U$A leży obok USB. Jeszcze więcej naszych rodaków twierdzi, że Waszyngton leży w stanie Waszyngton – kpią autorzy definicji Stanów Zjednoczonych.
Internetowi dowcipnisie nie oszczędzają niczego, co z Ameryką związane. Bazują na stereotypach i ukuwają je w przezabawny sposób. Kpią z amerykańskiego stylu życia, z fast-foodów, z herosów, amerykańskich przepisów prawnych i polityków:
Obowiązkiem obywatela jest noszenie broni na łańcuszku zawieszonym na szyi. Prawo jazdy jest dostępne od 16 lat, broń od 18, a napoje procentowe od 21. Wszyscy kradną, ale niczego nie brakuje, więc policja nie reaguje. W niektórych stanach przestępstwem jest za to seks oralny, lub w ogóle w innej pozycji niż misjonarska – punktuje „Nonsa”.
I o ile każdy paragraf jest przerysowany do granic możliwości, o tyle autorom nie można odmówić znajomości tematu. W każdym akapicie kryją się mikroprawdy o Stanach Zjednoczonych i Amerykanach. Autorzy wiedzą, że mieszkańcy USA mają do siebie dystans i nie obrażą się za encyklopedyczne wygibasy.
Nawiasem mówiąc cieszy fakt, że czasem ktoś przebije ten amerykański balonik. Choć znajdą się tacy, którym to przebijanie bankowo się nie spodoba.
Cała definicja Stanów Zjednoczonych – dla koneserów – dostępna tu. Wychodząc z założenia, że nie wszyscy mają poczucie humoru, w artykule wykorzystaliśmy jej fragmenty.