W Warszawie będzie można porozmawiać ze zmarłymi

298

Dzięki polskie pisarce Katarzynie Boni już niedługo w Warszawie stanie budka telefoniczna do rozmów ze zmarłymi.

„Przez pandemię COVID-19 mamy setki tysięcy osób w żałobie, które nie zdążyły pożegnać się z bliskimi”, mówi pisarka, a telefon na wietrze ma im w tym pomóc.

Pomysł „telefonu na wietrze” powstał w Japonii. Pan Sasaki, mieszkaniec Otsuchi w północnej Japonii, nie zdążył pożegnać się ze swoim kuzynem. Pogrążony w smutku wpadł na pomysł umieszczenia w ogrodzie starego telefonu. Nazwał go kaze-no denwa, czyli telefon na wietrze, przez który rozmawiał ze swoim kuzynem. Jak mówi pan Sasaki rozmowy te dawały mu ukojenie i spokój. Z telefonu w ogrodzie Sasaki, po tym jak Japonię nawiedziło tsunami, skorzystało ponad 10 tysięcy osób do rozmów ze swoimi zmarłymi bliskimi.

Katarzyna Boni dowiedziała się o telefonie na wietrze podczas zbierania materiałów do książki o życiu Japończyków. Tak opisuje zrodzenie się warszawskiego pomysłu na budkę: „Telefon na wietrze, to projekt, który ma pomóc ludziom pogrążonym w żałobie. Kiedy w 2014 roku zbierałam materiały do książki o życiu Japończyków po tsunami, często słyszałam, że chodzą nad morze porozmawiać z tymi, których zabrała fala. Albo jadą do szamanki – i tako – zadać zmarłym pytania. Zmarli są obecni w ich życiu na różne sposoby. Ale dla mnie najpiękniejszy sposób na obcowanie ze zmarłymi znalazł pan Sasaki z niewielkiego miasta Otsuchi. Jeszcze przed tsunami w budce telefonicznej zdobiącej jego ogród postawił zwykły, stary telefon. Nazwał go kaze-no denwa – telefon na wietrze. Kiedy podnosił słuchawkę słyszał w niej głos zmarłego kuzyna. Odbywał z nim długie rozmowy. Po tsunami udostępnił telefon dla wszystkich. Odwiedziło go ponad 10 tysięcy osób. Podnosili słuchawkę i zaczynali rozmowę. Czasem tylko milczeli, czasem słuchali, czasem mówili nieprzerwanie. Wypowiadali wszystko to, co leżało im na sercu. Żegnali się.”

Boni skontaktowała się z panem Sasakim w grudniu zeszłego roku z prośbą o zgodę powielenia jego pomysłu w Warszawie. On po kilku miesiącach korespondencji wyraził zgodę.
Pisarka na miejsce telefonu w Warszawie wybrała osiedle Jazdów. Telefon na wietrze będzie tam stać przez rok.

Jak dodaje Katarzyna Boni, „Telefon na wietrze ma pomóc wszystkim tym, którzy chcieliby ze zmarłymi bliskimi porozmawiać, ale nie znają sposobu ani formy na takie rozmowy. Jest dla tych, którzy nie zdążyli się pożegnać – nie tylko z powodu pandemii.
Każdy może wejść do środka, podnieść słuchawkę i porozmawiać, Kto wierzy w to, że w niepodłączonym telefonie nic nie słychać, ten nic nie usłyszy. A kto posłucha uważnie, może usłyszy odpowiedź.
Chciałabym, żeby to był projekt społeczny. Żebyśmy razem pomogli tym, którzy nie zdążyli wypowiedzieć ostatnich słów. Telefon na wietrze to niewielka rzecz, która może wielu osobom pomóc zrzucić z siebie ciężar i choć na chwilę poczuć ukojenie i ulgę.”