Ekonomia w ogniu

Stubborn inflation czyli uporczywa inflacja wywołana pandemia, przerwami w łańcuchu dostaw i cenami energii w związku z wojną na Ukrainie.

Rynki poszybowały w dół po raporcie cen The Consumer Price Index, który bada inflację na poziomie konsumenckim. Wynikało z niego iż inflacja wyższa była 0.1% z sierpniu i chodź faktyczna różnica w wyniku miesiąc do miesiąca była niewielka to różniła się na tyle od prognoz spadku na poziomie -0.1%, jakiego się spodziewano. W ujęciu rocznym inflacja spadła z 8.5% do 8.3%, jednak spodziewano się spadków do 8.1%.

 

Prawdziwym hitem (w negatywnym znaczeniu) okazał się jednak Core CPI, czyli index cen z wyłączeniem cen energii i żywności. Ten wskaźnik wzrósł o 0.6%, co stanowiło dwa razy tyle ile zakładali ekonomiści (0.3%) w ujęciu rocznym rosnąc z 5.9% to 6.3% i właśnie ten wskaźnik wywołał panikę i “sell off” na giełdzie. Na liście najszybciej rosnących ceny zamieszkania, które w sierpniu poszły o 0.7% w sierpniu, największy miesięczny wzrost od 1991.

Ceny “rentow” wyższe były o 0.7% sierpniu w ujęciu rocznym wyższe są o 6.7% od tych z sierpnia 2021. Wartości domów spadają drugi miesiąc z rzędu w czasie gdy koszta obsługi kredytu hipotecznego idą szybko w gore – wynika z najnowszego raportu Zillow Group opublikowanego 19 września. Dostępność cenowa (affordability) napędza ochładzający się rynek w miastach średniej wielkości, gdzie domy wciąż wyceniane są na tyle konkurencyjnie by kreować wojny cenowe.

Ceny spadają najszybciej w najdroższych rynkach oraz tych, gdzie podczas pandemii widziano największe wzrosty. Do kłopotów z szybka znikająca osiągalność cenową dołożyć należy niestabilność związane z nagłymi zmianami oprocentowania, które oznaczają, że klient, który na hipotekę kwalifikował się rano, może nie kwalifikować się na ta sama pożyczkę w okolicach kolacji tego samego dnia. W czasie gdy coraz więcej domostw przekracza magiczna barierę 30% dochodów przeznaczanych na pokrycie kosztów związanych z mieszkaniem, niepewność coraz bardziej daje się we znaki, przekonując rzesze potencjalnych kupujących by na jakiś czas wstrzymali się z zakupem.

 

Typowa wartość domu spadła z lipca do sierpnia o 0.3% i wynosi obecnie $356,054, (Zillow Home Value Index) To największy miesięczny spadek od 2011 i podtrzymuje trend sprzed miesiąca. Aprecjacja nieruchomości właściwie wstrzymała się jednak średniej wielkości dom w USA nadal droższy jest o 14.1% od lipca 2021 i 43.8% więcej od sierpnia 2019 przed pandemią. Typowa miesięczna rata kredytu obrazuje astronomiczne wzrosty kosztów jakie ponoszą nowi właściciele od ostatnich trzech lat. Kombinacja rosnących stop procentowanych z nadmuchanymi cenami domów sprawiają, że miesięczna rata kredytu wzrosła z $897 w sierpniu 2019 do $1,643 obecnie – wzrost o 83%(!).

Mniejsza konkurencja sprawiła, iż wydłużył się znacznie “market time” czyli czas jaki oferty spędzają na rynku – obecnie 16 dni, 14 w regionie Chicago i o trzy dni dłużej niż w lipcu. Rekordowy był kwiecień gdzie domy znikały po sześciu dniach na rynku. Na rynku mamy o 1% więcej ofert niż w lipcu jednak to najmniejszy wzrost inwentarza od lutego: wysokie oprocentowanie powstrzymuje wielu potencjalnych sprzedających, którzy chcieliby kupić kolejne cztery kąty.

 

Komentują:

Sergiusz „Sergio” Zgrzebski – Keller Williams Premiere Properties

Tomasz Tarkowski – PrimeCredit Advisors

Łukasz Majkut – Rosso Recruting

Posłuchaj podcastów: 

SKOMENTUJ

Dodaj komentarz
Wpisz swoje imię