Marchewka znana jest w kuchni od wieków. Nieco krócej używana w kosmetyce. Wykazuje też działanie prozdrowotne, służy jako barwnik oraz pasza dla zwierząt.
Właściwości tego cennego warzywa trudno przecenić. Jak się jednak okazuje, można marchewki nie doceniać. I dzieje się to każdego dnia, w każdej kuchni.
Dlaczego? Przecież pomarańczowy, a rzadziej biały, żółty, czerwony, czy fioletowy korzeń o charakterystycznym aromacie można jeść na surowo, gotowany, duszony, zapiekany, marynowany, czy w zalewie. To prawda, jednak nać w większości przypadków ląduje w koszu na bioodpady. Ewentualnie dawana jest zwierzętom do jedzenia. Konie, kozy, czy choćby morskie świnki nie pogardzą zielonym skarbem. Dobrze wiedzą jaki jest zdrowy!
Rzeczywiście, bardzo niedoceniana natka marchwi jest jadalna, smaczna i zdrowa tak samo jak korzeń. Używać można jej podobnie jak liści krewniaczki marchwi – pietruszki. Malo tego! Jadalne, smaczne i zdrowe są również kwiaty marchwi – także tej dzikiej. Choć większość sprzedawców traktuje zielone części tej rośliny jako odpad i marchew z nacią trudno kupić, chyba, że są to wiosenne, bardzo młode marchewki, to nie warto ustawać w staraniach.
Marchewkowe liście, bowiem, są bezcennym źródłem witamin i minerałów. Można z nich przygotować zielone pesto, traktować je jak przyprawę do zup, która posypuje się danie przed podaniem, czy składnik zielonych koktajli. A warto, bowiem marchewkowe liści poza składnikami, z których znane są cenne właściwości korzenia, zawiera też chlorofil.
Marchew, jest kolejną po rzodkiewce i truskawkach rośliną, która, choć jadalna w całości, w dużej części jest marnowana. W czasach wielkiego boomu na naturalną kuchnię warto zainteresować się tym, co zbyt często ląduje w śmietniku.
MT