Mój pierwszy raz w Ameryce. Rasizm ciągle żywy

Envato Elements

Oooooh that’s cute – powiedziała ciocia swoim słodkim głosem na widok gadżetów ośmieszających Donalda Trumpa (Vegas było wylęgarnią sklepów z pamiątkami). Odnosiłam wrażenie, że większość Amerykanek mówiła w przesłodzony sposób (wszystkie po prostu piszczały). Przypominało mi to rozmowy sióstr Kardashian w ich reality show.

Było to kojące i dosyć zabawne, szczególnie że pochodziłam z kraju ciągłej depresji.

Spędziliśmy jedną noc w Vegas; czekała nas długa podróż powrotna i trzeba było zjeść śniadanie, oczywiście wielkości Large. Próbowałam znaleźć mleko sojowe i sok świeżo wyciskany na hotelowym szwedzkim stole, ale kucharka spojrzała na mnie tylko z politowaniem. W porównaniu z osobami na sali wyglądałam jak niedożywiony seler naciowy. 🙂

Znów minęliśmy kolejny sklep z donaldowymi pamiątkami. Wujek, (jak się okazało – konserwatysta), jest za legalizacją broni i głosował na Trumpa. Ciocia natomiast jest wyluzowana, nie lubi broni i hejtuje Donalda… Serio, przeciwieństwa się przyciągają.

Skoro jesteśmy przy polityce – kolejna rzecz, która rzuca się w oczy w Ameryce, to rasizm. Czuć w powietrzu, że ludzie są podzieleni, przynajmniej ja miałam takie odczucia. Trzeba bardzo uważać na to, co się mówi publicznie na temat rasy, religii itd., żeby nikogo nie urazić (taka mała aluzja do polskich polityków).

Więc gdy trzymałam arbuza w ręku przy kasie i zażartowałam na głos, że to moje chińskie dziecko, wujek spojrzał na mnie z przerażeniem. Natomiast kasjer (Meksykanin) oraz pan, który pakował zakupy do torby (czarnoskóry), mieli ubaw z mojego żartu… Teksty, które w Polsce uchodzą za dowcipne, w Stanach mogą skończyć się w sądzie.

Ameryka jest krajem wielu kontrastów i w sumie to nieuniknione przy tak ogromnej liczbie ludności (326 079 000).

Jadłaś kiedyś sushi? – zapytał wujek, a ja przewróciłam oczami. Obiecałam wujowi i cioci, że jeżeli przylecą do Warszawy, to pokażę im naprawdę dobre knajpy i restauracje z pysznym jedzeniem. Wujek cały czas myślał, że żyjemy w komunie.

I powiem szczerze, że na ilość miejsc, w których już byłam i mam porównanie, Warszawa stoi naprawdę na wysokim poziomie i nie mamy się czego wstydzić. Nie będziesz chciała wrócić – mówili znajomi przed moim wylotem do Stanów. I wiecie co? Chciałam już wracać! 🙂

Rozumiem, że Ameryka może fascynować swoją różnorodnością (każdy ma inne upodobania i jest to zupełnie normalne). Ale średnio pociąga mnie amerykańska kultura, wolę jednak Europę. Oczywiście jeszcze tu wrócę, ze względu na moje zamiłowanie do podróży, aby zobaczyć Nowy Jork, Miami i Chicago. Oraz moją zwariowaną amerykańską rodzinkę.

Nastał dzień mojego wylotu. Bye, bye my little nice, from Poland – nabijał się wujek. We love you – powiedziała ciocia, ściskając moje kości. To był bardzo intensywny i pełen wrażeń wyjazd. Łyknęłam tabletkę na uspokojenie i usnęłam w wielkim Boeingu.

Bye Bye, America.

DŻI

Więcej tu i tu.

SKOMENTUJ

Dodaj komentarz
Wpisz swoje imię