Ten list wędrował do adresata aż 105 lat!

Pewien mieszkaniec Londynu dostał list wysłany 105 lat temu. Chociaż przesyła nie była do niego postanowił go otworzyć po tym jak zobaczył rok nadania wysyłki.

Treść korespondencji uznał za „dziwnie poruszającą” a samą informacją postanowił podzielić się z mediami. Głos w tej sprawie zabrała nawet brytyjska poczta Royal Mail.

Cała akcja wydarzyła się w 2021 roku, gdy do mieszkania Finlaya Glena w jednej z londyńskich dzielnic Crystal Place dostarczono kopertę z nadrukiem z Bath i znaczkiem pocztowym z wizerunkiem króla Jerzego V. Mężczyzna postanowił poinformować o tym zdarzeniu media. Podczas wywiadu dla South London Press, powiedział, że kopertę otworzył dlatego, że zobaczył datę na kopercie. Wewnątrz koperty był „dość poruszający” list.

 

Korespondencja miała trafić do żony Oswalda Marsha, sprzedawcy znaczków. Początek listu brzmi: „Moja droga Katie, czy zechcesz mi pomóc – czuję się dość zawstydzona po wyznaniu tego, co zrobiłam(…). Jak mówi Finlay trudno jest odczytać większość listu, ale większość fragmentów wskazuje na to, że „ktoś się źle czuje”. Na kartce znajduje się adres Lansdowne Grove House kiedyś pod tym adresem znajdował się szpital i sanatorium. Lista został podpisany przez osobę o imieniu Christabel, najprawdopodobniej była ona matką Oswalda Marsha.

Mężczyzna doszedł do wniosku, że autorką listu była teściowa adresatki, ponieważ uznał słowa listu za „pasywno-agresywne”. Dodał również, że ” było w nim coś dziwnie poruszającego”.

Rzecznik brytyjskiej poczty Royal Mail powiedział, że do takich incydentów „dochodzi bardzo rzadko”.

Według brytyjskiego prawa otwarcie cudzej korespondencji bez zgody jej adresata jest przestępstwem. „Jeśli popełniłem przestępstwo, mogę przeprosić” – powiedział Glen. Zaznaczając, że nie czuje winny i, że czasami powraca do ponad stuletniej korespondencji.

 

10 filmów dokumentalnych na Netflix które warto zobaczyć

Posłuchaj podcastów: 

SKOMENTUJ

Dodaj komentarz
Wpisz swoje imię