
Brzmi jak credo egoisty? Niekoniecznie. Proszę zwrócić uwagę, że naczelna zasada ratownictwa brzmi właśnie – zapewnić bezpieczeństwo samemu sobie, a dopiero potem przystępować do czynności ratowniczych. Ma to swoje głębokie uzasadnienie, nic wspólnego z egoizmem nie mające.
Ratownik, który narazi siebie i popadnie w tarapaty, nie tylko nie jest w stanie skutecznie udzielić pomocy, ale automatycznie sam staje się ofiarą, która tej pomocy potrzebuje. Oznacza to konieczność zaangażowania większej liczby ludzi, sprzętu i wysiłku, a być może narażania kolejnych osób.
W codziennym życiu warto o tym pamiętać, choć na szczęście rzadko ma się do czynienia z sytuacjami tak drastycznymi, że wymagającymi interwencji służb. Chodzi tu raczej o ochronę własnych zasobów, bo przecież z pustego w próżne i Salomon nie naleje, a wyczerpany człowiek nie tylko nie pomoże innym, ale sam tej pomocy i regeneracji wymaga.
Dlatego kiedy ma się potrzebę pomocy, trzeba się nauczyć kilku prostych zasad. Po pierwsze jasno formułować swoje potrzeby. Powiedzenie „nie teraz, jestem zmęczona”, czy „wybacz, ale muszę skończyć pracę” nie boli, a pozwala na ochronę własnych zasobów.
Powiedzenie „nie” nie krzywdzi, a wręcz przeciwnie. Szanując siebie, umiejąc przyjąć komplement i ciepłe słowa, ale także postawić granice, budujemy szacunek otoczenia, ale i szacunek do samych siebie. Stąd już prosta droga do tego, żeby nauczyć się przyjmować pomoc. Dla osób z charakterem typu dawcy to trudne, jednak konieczne. Przecież każdy z nas czasem tej pomocy potrzebuje.
Higiena psychiczna to także unikanie osób, które działają na nas źle, obciążając psychikę, pozbawiając energii i przytłaczając własnymi sprawami, bez żadnej chęci wysłuchania naszych problemów. Żeby pomóc innym, trzeba zabezpieczyć własne zasoby – nie ma to nic wspólnego z egoizmem i warto o tym pamiętać.