Zupa mleczna, czyli kultowe jedzenie PRL-u

Kultowe jedzenie

Choć od zakończenia PRL-u w 1989 roku wiele się w kraju zmieniło, to wcale nie minęło tak dużo czasu. Co za tym idzie, znaczna część społeczeństwa nadal pamięta, jak się wtedy żyło. Dziadkowie i rodzice wspominają swoim dzieciom, że było bardzo ciężko – wszechobecna cenzura i propaganda, a w dodatku brak towarów. A jednak czują pewną nostalgię, a niektórzy po prostu tęsknotę za młodymi latami.

Co dorosłym wychowanym w czasach PRL-u kojarzy się z dzieciństwem?

Wielu powie, że zupa mleczna z makaronem. Proste i tanie śniadanie, które dzieciaki dostawały niemal codziennie wtedy, ale także już długo po zmianie nazwy państwa i ustroju. Nawet już w XXI wieku zupa mleczna często gościła na stołach w przedszkolach i szkołach podstawowych. Jedni ją kochali, inni nienawidzili.

Zupę mleczną najczęściej podawano właśnie z makaronem, ale gospodynie domowe starały się urozmaicić posiłki dla swoich rodzin i eksperymentowały z różnymi dodatkami, wśród których znalazły się lane kluski lub kasza manna. Mleko gotowało się z dodatkiem soli, ale także na słodko – z cukrem. Osoby o bardziej wyrafinowanym podniebieniu, które przy okazji mogły sobie pozwolić na cynamon, również dodawały go do zupy, dzięki czemu miała charakterystyczny posmak i jeszcze bardziej rozgrzewała.

Zupa mleczna serwowana z umiarem jest dość zdrowa – bogata w wapń, białko i tłuszcze zwierzęce. W czasach PRL-u często pojawiała się na stołach, ponieważ jej składniki były dostępne, a poza tym w przyzwoitych cenach. To były najważniejsze jej zalety, natomiast nie zwracano aż takiej uwagi na substancje odżywcze znajdujące się w posiłkach. Dziś mamy dostęp do przeróżnych produktów spożywczych i możemy w dowolny sposób komponować naszą dietę, a dietetycy zapewniają, że owszem, zupę mleczną można jeść, ale od czasu do czasu.

Jedno jest pewne: zupa mleczna nie odeszła na śmietnik historii. Wiele osób nadal ją pamięta i modyfikuje jej tradycyjny smak, dodając bakalie, owoce, czy mleko roślinne.