Sezon grzybowy w lasach dopiero się zakończył, a w tym roku Matka Natura była wyjątkowo, dla zbieraczy łaskawa.
Grzyby zjadamy, grzyby rozkładają martwą materię, pełniąc funkcję sprzątaczy, a także potrafią wywoływać przeróżne, w tym absolutnie przerażające choroby. Mało kto, jednak wie, że grzyby służą także urodzie i zdrowiu.
O ile Wschód od starożytności potrafił wykorzystywać grzyby w medycynie i kosmetyce, to świat zachodni nigdy z ich dobrodziejstwa w tym względzie nie korzystał. Dopiero internet i otwarcie granic pozwoliły szerokim rzeszom poznać tajniki, o jakich prababciom się nie śniło.
W dobie powrotu do natury, producenci kosmetyków zaczynają coraz śmielej korzystać z rozwiązań, wcześniej nieznanych, a czasem i nieakceptowanych. Wystarczy tu wspomnieć o ślimaczym śluzie. Nie inaczej jest z grzybami. Te, zaczerpnięte wprost z kociołka wiedzy Wschodu, najczęściej pozyskiwane są w Azji i choć znamy je pod regionalnymi nazwami, to wiele z nich spotkać można i w klimacie umiarkowanym Ameryki i Europy.
Tak popularny w kuchni azjatyckiej grzybek mun, to przecież nic innego, jak rosnące na dziko ucho bzowe, porastające pnie czarnego bzu. To samo tyczy się wielu innych gatunków, które nierzadko obojętnie mijamy lub wręcz, nie zauważamy.
Niekwestionowanym zwycięzcą rankingu dobroczynnych grzybów jest reishi, zwany też ling zhi. Wspiera układ immunologiczny, podnosi znacząco odporność, działa silnie antyoksydacyjnie. Jego cenne właściwości wykorzystuje też kosmetologia. Reishi, bowiem, jest silnym adaptogenem. W lasach można go znaleźć bez większego problemu. Ma też polską nazwę – lakownica żółtawa.
Niemal równie cenna jest chaga. Ten pasożytniczy grzyb atakuje brzozy, również te nasze, swojskie. O ile w Polsce objęty jest ochrona, o tyle w Azji chętnie zbierany i wykorzystywany. Chaga – błyskoporek podkorowy, jak brzmi jego polska nazwa wykazuje silne działanie przeciwzapalne. Wpływa też doskonale na kondycję włosów.
Popularny shiitake, uprawiany niemal równie często jak pieczarki, pochodzi z Japonii i właśnie tam odkryto jego prozdrowotne właściwości. Bogactwo enzymów, minerałów i witamin, na czele z A i D oraz właściwości przeciwzapalne służą nie tylko medycynie naturalnej, ale i kosmetyce. Preparaty z twardziakiem japońskim rozświetlają skórę, pomagają w łagodzeniu objawów stanów zapalnych skóry – w tym i trądziku.
Ceniony w kuchni boczniak ostrygowaty również ma swoje tajemnice. Równie dobrze jak na zmysł smaku i wnętrze organizmu, działa on na skórę, włosy i paznokcie. Ekstrakt z tych grzybów świetnie likwiduje przebarwienia, rozjaśniając skórę i nadając jej blasku.
Trzęsak morszczynowaty którego pasożytujące na innych grzybach owocniki wyglądają niczym misternie poskładane z bibuły kwiaty, jest nie tylko cenionym w Azji grzybem jadalnym. Wykazuje niezwykle silne właściwości nawilżające, dzięki czemu jest doskonałym elementem kuracji odmładzających. Pobudza też produkcję naturalnie występującego w skórze enzymu dysmutazy ponadtlenkowej, który zapobiega powstawaniu stanów zapalnych. Jest też, podobnie jak boczniak, bogatym źródłem kwasu kojowego.
Późna jesień i zima, kiedy skórze brakuje słońca, a organizmowi świeżych owoców i warzyw, to czas, w którym przychylnym okiem patrzymy na grzyby. Zarówno te pieczołowicie zbierane i przygotowywane jesienią, jak i te bardziej egzotyczne. Warto zerknąć na nie też z innej niż kulinarna perspektywy, odkrywając świat cennych, naturalnych kosmetyków.
MT
Posłuchaj podcastów: