Teonanacatl – święte grzyby Azteków używane do dziś

Fot. U.S. Forest Service

Środki psychoaktywne w użyciu są tak długo jak istnieje ludzkość, a być może nawet dłużej. Zażywanie ich usprawiedliwiano religiami, a niektóre źródła twierdzą wręcz, że religie powstawały po ich zażyciu.

Rośliny i grzyby jedzono, wdychano dym powstały przy ich spalaniu, pito w postaci naparów. Ile gatunków i ich halucynogennych właściwości, tyle sposobów ich przyswajania. Pod tym względem ludzkość zawsze była niezwykle kreatywna. Nie inaczej było też u Azteków zasiedlających tereny obecnego Meksyku. Tam grzybki zwane teonanacatl były ważną częścią rytuałów. Rzec by można, że wprowadzały uczestników w odpowiedni nastrój. Ich nazwa w tłumaczeniu to po prostu „święty grzyb, który maluje”.

 

Meksykańskie grzybki

Aztekowie, którzy nawet wśród innych, okrutnych plemion ówczesnych terenów Ameryki Środkowej uchodzili za barbarzyńców, na niewielkim terytorium mieli zwyczaj budować platformy. Na nich zakładano ogrody – powiększając przestrzeń przez wypiętrzanie terenu. Na tej stosunkowo małej powierzchni odkryto pozostałości po ok. 200 000 występujących tam gatunków grzybów, Wiele z nich rośnie do dziś dnia. Kilka ma właściwości halucynogenne. Głównie należące do rodziny łysiczkowatych i kołpaczkowatych, których przedstawiciele rosną także w USA i Polsce.

Świat zachodni odrywa grzybki

Rewolucja obyczajowa lat 60-tych ubiegłego wieku i ruch hippisowski odkryły nową jakość wśród środków halucynogennych. Teonanácat również trafiły wtedy do szerszego obiegu w USA i Europie. W rodzimym Meksyku Tradycja używania tych grzybów przetrwała do naszych czasów wśród co najmniej piętnastu grup etnicznych, dla których są one sacrum, zgodnie z wierzeniami przodków. Tamtejsi kapłani stosowanie ich przez Amerykanów i Europejczyków uważają za profanację. Rzeczywiście w kulturze Zachodu są one traktowane raczej jako rozrywka.

Ceremonie

Pragnący doświadczyć duchowych, podobno uzdrawiających omamów uczestnicy ceremonii zwanej Velada spożywają miksturę przygotowaną z grzybów i siadają w cichym miejscu, w kręgu. Ceremonia odbywa się nocą, żeby wykluczyć nadmiar rozpraszających bodźców. Szaman rytmicznie powtarza wersety. Uczestnicy, którzy brali udział w obrzędach twierdzą że zachowują świadomość, jednak umysł wypełniają przeróżne wizje. Odczucia uważane są przez nich za głosy Boga lub głosy zmarłych przodków, a nie jako objawy psychopatologiczne.

Szczegółowe opisy wizji halucynacyjnych sporządził Fernando Benítez i są one dostępne w internecie. Tu wystarczy przytoczyć krótki fragment jego opowieści:

„Szare węże falowały rytmicznie, skupione na czerwonym tle. Doznaniom towarzyszył lęk, uczucie gorączki oraz odruchy nudności. Potem pojawiły się kolorowe wizje: perskie dywany, chińskie tkaniny przetykane złotem, orientalne brokaty, wszystko w ciszy, absolutnej ciszy wysokich gór i gwiezdnych przestrzeni. Powracał świat małych robaczków, filigranowych, biała żelatyna, bulgotanie zgnilizny. Falujące węże miały oczy pomniejszone, czerwone i zielone, które patrzyły przenikliwie”.

 

Bezpieczeństwo

Teonanacatl są grzybami trującymi i jako takie nie są bezpieczne w stosowaniu. Osoby decydujące się na udział w ceremoniach z ich udziałem, czy też spożycie eksperymentalne, muszą mieć świadomość ryzyka, jakie to ze sobą niesie. Czy jest warte? Tu opinie doświadczających są bardzo różne. Badacze twierdzą, że omamy towarzyszące spożyciu grzybów halucynogennych porównać można do objawów towarzyszących zażywaniu LSD.

SKOMENTUJ

Dodaj komentarz
Wpisz swoje imię