Pojawiły się nowe fakty dotyczące Polaków, którzy wyjechali do Meksyku. Jeden mężczyzna nie żyje, drugi przebywa w szpitalu. Jak informowaliśmy mężczyznom miały zostać wycięte organy. W sprawie pojawiają się kolejne sprzeczne informacje.
Meksykańskie władze utrzymują, że Polak prawdopodobnie zmarł z powodu zatrucia tlenkiem węgla i nie ma żadnych dowodów na to, że zostały mu wycięte organy. ’Wstępne śledztwo wskazuje na zatrucie tlenkiem węgla, które spowodowało również chorobę innego młodego Polaka, jest on hospitalizowany, ale dochodzi do siebie” – przekazały meksykańskie służby, informuje radio Zet.
W tę wersję wydarzeń nie wierzą bliscy mężczyzny. Wyniki sekcji zwłok wskazują jednoznacznie, że do jego śmierci przyczyniły się inne osoby – powiedziała osoba z rodziny.
Oświadczeniu meksykańskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych w Meksyku informuje, że śledztwo jest kontynuowane, ale „nie ma żadnych przesłanek ani materialnych dowodów na to, że wspomniane wydarzenia są w jakikolwiek sposób związane z pobieraniem lub handlem narządami, jak donosiły różne organizacje medialne”.
W czwartek Onet.pl informował, że do Prokuratury Okręgowej w Krakowie trafiły wyniki sekcji zwłok 20-latka, przeprowadzonej w Meksyku. Z „dokumentu wystawionego po sekcji zwłok wynika, że bezpośrednią przyczyną śmierci mężczyzny było uduszenie. Nie ma w nim natomiast informacji, które mogłyby świadczyć o tym, że zostały mu wycięte organy wewnętrzne”– poinformowała Onet.pl pełnomocniczka najbliższej rodziny ofiary.
Onet.pl poinformował w piątek po południu, że „do Meksyku wysłała mężczyzn firma z Małopolski, która zajmuje się usługami elektro-montażowymi m.in. w przemyśle chemicznym i spożywczym. Na rynku działa od kilku lat i cieszy się dużą renomą”. Dziennikarz serwisu odwiedził nawet siedzibę firmy, ale „jej przedstawiciel odmówił jakiegokolwiek komentarza do całej sprawy”.
Sprawą zajmuje się Prokuratura Okręgowa w Krakowie.
AL
źrodło: Onet, Radio Zet