Piotr Gąsowski, znany z zamiłowania do podróży gwiazdor stacji Polsat, podzielił się ze swoimi fanami niewiarygodną relacją za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Gąsowski wybrał się na wycieczkę na Florydę. Na pewno w najśmielszych snach nie przewidział że po przylocie do Stanów Zjednoczonych został dwukrotnie zatrzymany – najpierw na lotnisku, później przez policję na drodze.
Ale zacznijmy od początku. Tuż po wylądowaniu na lotnisku w Miami i po opuszczeniu pokładu samolotu Gąsowski został zatrzymany przez lotniskowe służby.
„Przyleciałem do Miami i dali mi na paszporcie jakąś tam czerwoną czy tam pomarańczową nalepkę. Trzymają nas tutaj bez żadnego wyjaśnienia” – relacjonował.
Z tego co donosi, spędził na kontroli dodatkowe półtorej godziny.
„Puścili, nie wyjaśnili, dlaczego zatrzymali. Co było nie tak? Nie wiem. Kazali mi się uspokoić! Ale ja byłem spokojny… Powiedziałem tylko, że nie rozumiem powodu zatrzymania. A immigration officer powiedział, że nie może mi odpowiedzieć na to pytanie, bo to tajemnica!” – mówił na InstaStories.
„Po godzinie i 25 minutach wypuścili mnie z tego miejsca. Jestem wykończony. Pytali się o wszystko. Znalazł się pan, który mówił po polsku. Zresztą tylko prawdopodobnie dlatego, że wypatrzył mnie w internecie, to trwało tylko godzinę i 25 minut” – zrelacjonował aktor.
Jak się później okazało, lotniskowa przygoda nie była jedyną przygodą która spotkała aktora. Kiedy aktor chciał odebrać z wypożyczalni samochód, dopiero czwarte auto okazało się sprawne. Ale to nie wszystko…
„Słuchajcie, jakby tego wszystkiego było mało, zatrzymała mnie policja. Nie wiem, co zrobiłem… To się wszystko nie dzieje… „– relacjonował na InstaStories prosto z samochodu, z błyskającymi w tle policyjnymi kogutami.
Ostatecznie Gąsowskiemu udało się dotrzeć do hotelu ale jak sam mówi, ma nadzieję, że to już koniec podobnych „atrakcji” w USA.