Choć na Ziemi leży aż siedem superwulkanów, a erupcja każdego z nich zniszczyłaby ogromną część powierzchni planety, zabijając wszystko co żyje w promieniu tysięcy kilometrów, to ich zła sława jet mocno niezasłużona, a apokaliptyczne opowieści można włożyć między karty baśni. Dlaczego tak się dzieje?
Czym są superwulkany
Wnętrze naszej planety pełne jest bulgocącej, roztopionej magmy. W niektórych miejscach zbiera się ona w potężnych komorach. Na świecie stwierdzono obecność siedmiu takich podziemnych oceanów magmy – nazwano je superwulkanami. W Indeksie Eksplozywności Wulkanicznej (VEI), potencjalne ich erupcje zaliczane są do najwyższych kategorii – VEI 7 i VEI 8. Wybuch choć y jednego superwulkanu spowodowałby ogromne zniszczenia w promieniu tysięcy kilometrów i wpłynął na klimat całej Ziemi.
Wybuchy superwulkanów
Erupcje tych podziemnych zbiorników płynnej lawy są tak rzadkie, że nie istnieją żadne źródła historyczne, które opisywałyby choć jeden z nich. Wszystkie dane pochodzą z badań geologicznych i wskazują na to, że średnio co 50 000 do 100 000 lat jeden z superwulkanów wybucha. Superwulkan Yellowstone, którym niektórzy starają się straszyć, ostatni raz eksplodował 664 000 lat temu. Wcześniejsze wybuchy są jeszcze starsze, datowane na 2,1 mln lat i 1,3 mln lat temu. Nic nie wskazuje na to, żeby erupcja miała się powtórzyć w na bliższych setkach lat.
Superwulkan Yellowstone widać, słychać i czuć
Słynne gejzery Parku Narodowego Yellowstone zasilane są właśnie superwulkanem. Ich gorące wody pochodzą z przestrzeni zasilanej głębokim na 8 km zbiornikiem bulgoczącej magmy, połączonej z ogromnym pióropuszem stopionych skał. Pełni on funkcję grzałki. To co określa się mianem oddychającej ziemi to cyklicznie powtarzające się podnoszenie i opadanie magmy znajdującej się głęboko pod powierzchnią.
Kiedy superwulkan wybuchnie
Prawdopodobnie za kilkanaście, kilkadziesiąt tysięcy lat ciśnienie wewnątrz superwulkanu będzie na tyle wysokie, że będzie musiało znaleźć ujście. Załóżmy, że nastąpi pełen wybuch. Jak będzie on przebiegał? Zdaniem geologów zacznie się serią trzęsień ziemi w jednym z rejonów parku. Prawdopodobnie wzrosłaby znacznie aktywność sejsmiczna na terenie całego USA. Taki stan trwałby tygodniami, a może i miesiącami. Tyle, ciśnienie płynące z wnętrza planety potrzebowałoby czasu, żeby skruszyć skały skorupy ziemskiej i wydostać się na powierzchnię.
Kiedy doszłoby już do erupcji, tereny w promieniu niemal 100 km od miejsca wybuchu zostałyby przykryte warstwą lawy. Natomiast stany Wyoming, Montana, Idaho i Kolorado zostałyby pogrzebane pod metrową warstwą pyłu stanowiącego mieszanki odłamków skalnych i szklanych.
Skutki erupcji superwulkanu
Parasolowa chmura pyłu wulkanicznego niosłaby się z wiatrem na pozostałe kontynenty, powodując zniszczenie elektryczności i natychmiastowe wyginięcie wielu żyjących na ziemi gatunków zwierząt i roślin. Klimat ziemi znacznie by się ochłodził, prawdopodobnie do wartości krytycznych, co spowodowałoby śmierć kolejnych roślin i zwierząt, które nie padłyby pod trującą chmurą pyłu wulkanicznego. Podobne zjawisko, choć na mniejszą skalę obserwowaliśmy w roku 1991, kiedy po wybuchu Pinatubo, średnia temperatura Ziemi spadłą o 1 stopień. Zjawisko utrzymywało się przez kilka lat. Z kolei erupcja Tambory w roku 1815 spowodowała takie obniżenie temperatury, że zginęły uprawy, co przełożyło się na powstanie w niektórych regionach świata klęski głodu. A ludzi było wtedy znacznie mniej niż obecnie. Nie rozpoczęła się też jeszcze rewolucja przemysłowa, a o katastrofie klimatycznej i jej skutkach miało nie słyszeć kolejne kilka, czy kilkanaście pokoleń.
Możemy spać spokojnie
Choć wybuch superwulkanu Yellowstone, prawdopodobnie położyłby kres życiu na Ziemi, nie musimy się tym martwić. Nic nie wskazuje na to, żeby miał się on obudzić w możliwym do przewidzenia czasie. Trzęsienia ziemi w Parku Narodowym nie należą do rzadkości, ale nie są one powodem do niepokoju, a naturalnym zjawiskiem sejsmicznym. Superwulkany powoli wymierają, czy raczej zastygają. Zimno płynące od strony skorupy ziemskiej jest bardziej intensywne niż temperatury idące z jej wnętrza. Magmy w superwulkanach, jest zatem coraz mniej, bo zastyga w niegroźną lawę.
MT
Posłuchaj podcastów: