Uczestnicy safari w Zimbabwe byli świadkami niecodziennego wydarzenia. Lwica zaatakował sforę likaonów i złapała jednego z nich, na oczach zszokowanych turystów.
Nie ma w tym nic dziwnego. Lwy są głównymi wrogami naturalnymi dzikich, afrykańskich psowatych, jakimi są likaony. Te ciekawe zwierzęta są żywym reliktem i obecnie są zagrożone wyginięciem. Żyją w dużych stadach, o bardzo silnie rozwiniętej strukturze społecznej, której rozwój znacznie przewyższa wilcze rodziny. Ze wszystkich ssaków drapieżnych na świecie likaony są też najbardziej skutecznymi łowcami dużych zwierząt. Ofiarę potrafią wytrwale gonić przez wiele kilometrów. Jednak same często padają ofiarą lwów i hien cętkowanych.
Taka sytuacja miała miejsce też w trakcie safari. Do sfory pożywiających się likaonów podeszła lwica i złapała jednego z zajętych posiłkiem psowatych. Krążyła z bezwładnie zwisającym ciałem w pysku, w towarzystwie pozostałych członków sfory, którzy nie chcieli opuszczać towarzysza w niedoli. Likaony biegały wokół lwicy popiskując, aż ta, zirytowana porzuciła martwą, jak się wydawało ofiarę i ruszyła w pogoń za kolejnym członkiem stada.
„Martwa” ofiara okazałą się być żywa, choć oszołomiona i udało się jej uciec. Prawdopodobnie oba zwierzaki były młode i niedoświadczone, a dodatkowo lwica nie była głodna. Sytuacja normalne w świecie przyrody, choć nieczęsto obserwowana. Tu nasuwa się pytanie.
Czy safari nadal powinny być kontynuowane? Niepokojenie dzikich zwierząt dla przyjemności wydaje się w dzisiejszych czasach nieetyczne. Ponadto, jak widać na zarejestrowanym przez jednego z turystów filmie, turyści siedzą w odsłoniętym samochodzie. W razie ataku któregoś z drapieżników, stada likaonów, czy lwów, nie mieliby wielkich szans.