Psycholog Anna Morawska-Borowiec, prezes Fundacji „Twarze Depresji”, apeluje, by pracując lub ucząc się w trybie zdalnym, starać się utrzymać rytm dnia zbliżony do tego, jaki mieliśmy przed pandemią. Tłumaczy, że pomaga to chronić się przed depresją.
Psycholog alarmuje, że według wstępnych wyników badania przeprowadzonego przez specjalistów z KUL, w czasie pandemii nastąpił dwukrotny wzrost zachorowań na depresję. Przedtem z tą chorobą w Polsce zmagały się blisko 2 miliony osób. Wzrost odzwierciedlają także dane ZUS dotyczące wystawionych z tego powodu zwolnień lekarskich.
Anna Morawska-Borowiec podkreślała w Polskim Radiu 24 konieczność zachowania higieny psychicznej. Apelowała, by pracując lub ucząc się zdalnie, nie robić tego, siedząc w łóżku, gdyż ma to negatywne konsekwencje.
Jak mówiła, taka długoterminowa praca z komputerem, tabletem czy telefonem w łóżku powoduje problemy ze snem. „Łóżko jest miejscem, które ma nam się kojarzyć tylko i wyłącznie ze snem, gdzie odpoczywamy, dlatego nie pracujemy w łóżku ani z telefonem, ani z komputerem, bo długoterminowo ma to wpływ na naszą bezsenność” – podkreślała specjalistka. Dodała, że bezsenność wpływa z kolei na obniżenie nastroju i przyczynia się do zachorowania na depresję
Szefowa Fundacji „Twarze Depresji” zachęcała także, by codziennie po pracy lub szkole wychodzić z domu, a także do aktywności fizycznej.
Anna Morawska-Borowiec podkreśla również znaczenie wprowadzenia stałego rytmu dnia. Chodzi o wyznaczenie jego schematu, czyli czynności, które po kolei wykonujemy po wstaniu. „Myjemy się, dbamy o siebie – to wydaje się takie banalne, ale to niesamowicie ważne, żeby rano się ogolić lub pomalować – zadbać o siebie, ponieważ patrzymy na siebie w domu w lustro i jak jesteśmy zaniedbani, to obraz, który widzimy i ta myśl podświadomie wpływają na obniżenie naszej samooceny” – tłumaczy psycholog.
Specjalistka przypomniała, że depresja ma trzy główne objawy: obniżony nastrój, brak energii, utrata zainteresowań. Są również dodatkowe objawy tej choroby:
- bezsenność,
- brak apetytu,
- problemy z koncentracją,
- problemy z pamięcią,
- obniżona samoocena i
- czarnowidztwo – kiedy osoba chorująca na depresję widzi w czarnych kolorach zarówno swoją przeszłość, teraźniejszość jak i przyszłość.
W poważniejszych stanach pojawiają się jeszcze myśli samobójcze. Psycholog podkreśliła, że to one sprawiają, że o depresji mówimy, iż jest to choroba stwarzająca śmiertelne zagrożenie.
Jak mówiła, jeśli objawy te utrzymują dłużej niż dwa tygodnie, należy udać się do specjalisty – lekarza psychiatry lub psychologa. Anna Morawska-Borowiec podkreśliła, że „dopiero połączenie farmakoterapii i psychoterapii jest najskuteczniejszą drogą walki z depresją”.
Zachęcała, by osoby chore, które się nie leczą, mobilizować do podjęcia tego wysiłku. Można im wskazać jako przykład ambasadorów kampanii „Twarze Depresji” – celebrytów, którzy podjęli zmaganie z tą chorobą. Zachęcała, by osoby, które podjęły terapię, wspierać, traktując ich chorobę jak każdą inną.
Szefowa Fundacji „Twarze Depresji” przypomniała, że depresja jest między innymi jednym z możliwych skutków ubocznych przechorowania COVID-19.
Według danych ZUS w ubiegłym roku w Polsce zarejestrowano 1,5 miliona zwolnień lekarskich z tytułu zaburzeń psychicznych i zaburzenia zachowania. W porównaniu do 2019 liczba zaświadczeń wystawionych z tego powodu wzrosła o 25,3 procent.
Depresja była powodem wystawienia blisko 386 tysięcy zwolnień. W porównaniu z rokiem 2019 to wzrost o 21,3 procent. Blisko połowa zwolnień z powodu depresji dotyczyła osób w wieku 35-49 lat.
IAR/APP