David Hahn – atomowy harcerz z Michigan

301
Fot. YouTube

Młody adept fizyki tak był zafascynowany nauką, że nie tylko co najmniej dwukrotnie ściągnął sobie na głową FBI ale też przeszedł do historii jako atomowy harcerz lub nuklearny chłopak z Michigan. Czemu zawdzięcza tę sławę?

Blondynek o sympatycznym uśmiechu nie miał łatwego dzieciństwa. Wychowywał się w rozbitej rodzinie, co w latach 70-tych ubiegłego wieku, nie było częstym zjawiskiem. Samotność i frustracje topił w lekturach. Już jako kilkulatek pochłaniał treść  „The Golden Book of Chemistry Experiments”, powtarzając proste eksperymenty we własnym pokoju.  Książka pochodząca z roku 1960 nie uwzględniała zasad bezpieczeństwa, ani potencjalnych zagrożeń dla otoczenia, jakie mogą wywołać doświadczenia przeprowadzane na podstawie zawartych w niej instrukcji.

 

Niektóre  z proponowanych doświadczeń dzisiaj zjeżyłyby włosy na grzbiecie niejednego rodzica, czy nawet chemika amatora. W jednym z eksperymentów można było wytworzyć trujący chlor w formie gazowej, a w innym hepatotoksynę, mogącą poważnie uszkodzić narządy wewnętrzne. David jednak był niezrażony. Mało tego – nie poprzestał jednak na tej książce i już w wieku 12 lat zaczytywał się w podręcznikach do chemii na poziomie uniwersyteckim, budując w domu ojca istne laboratorium, które jednak z czasem — w konsekwencji kilku wypadków — zmuszony był przenieść do piwnicy.

Po wywołaniu niebezpiecznej eksplozji  został stamtąd wyproszony. Nieie przejął się tym szczególnie i wytrwale rozwijał swoją pasję. Wkrótce otworzył nowe „laboratorium” w szopie przy domu swojej matki. Ta, wraz z ojczymem Hahna zaniepokojeni niebezpiecznymi zainteresowaniami chłopca, namówili go na wstąpienie do harcerstwa. Liczyli, że dyscyplina i społeczność ukierunkują niesfornego nastolatka i naprowadzą na tor mniej ryzykownego hobby.

Chłopak był ambitny, więc szybko postanowił piąć się w strukturach i robić karierę wśród rówieśników. Za cel postawił sobie zdobycie 21 odznak. W tym jedna zainteresowała go szczególnie. Traf chciał, że była nią… Odznaka Atomu. Wkrótce 15 letni wówczas David podjął praktyki w lokalnym szpitalu, gdzie zgłębiał zasady działania m.in. reaktora powielającego i działa elektronowego.  Niedługo trwało zanim wpadł na pomysł, żeby zbudować takie sprzęty samodzielnie.

Oczywiście kupienie radioaktywnych materiałów niezbędnych do budowy reaktora nie jest proste. Jednak sprytny chłopak poradził sobie i z tym. Zaczął wydzwaniać do Edison Electric i rządowych instytucji zajmujących się energetyką atomową, podając się za wykładowcę akademickiego i wypytując o szczegóły wyodrębniania izotopów.  Wkrótce uzbrojony w niezbędną wiedzę, rozpoczął przygotowania do budowy domowego reaktora.

 

Materiały radioaktywne chłopak pozyskiwał z czujników dymu i innych urządzeń. W każdym z nich występowały one z w znikomych ilościach, co nie przeszkadzało wytrwałemu nastolatkowi. Po zgromadzeniu odpowiedniej ilości materiałów,  Hahn rozpoczął prace nad montowaniem źródła neutronów, które pozwoliłoby mu wytworzyć nowe izotopy, a w przyszłości mogło doprowadzić do rozpoczęcia prac nad reaktorem.

 

Wyprodukowany w matczynej szopie  miotacz elektronów okazał się zbyt słaby, by produkować paliwo atomowe wystarczające do uruchomienia reaktora, jednak na tyle silny, że gdy chłopak zmierzył poziom promieniowania w szopie przeraził się i  z miejsca postanowił rozebrać swoje dzieło. Główne części wynalazku ukrył w bagażniku własnego samochodu.

Opatrzność czuwała nad sąsiadami i otoczeniem nastolatka. Wkrótce potem został on zatrzymany do kontroli drogowej, a policjant odkrył w bagażniku coś, co uznał na prototyp bomby. Teraz posiadłości staranie przeszukano z udziałem FBI, a jego „laboratorium” zamknięto, po odkryciu, że chłopak próbował zmontować tam reaktor jądrowy.

Wobec Hahna nie wyciągnięto jednak większych konsekwencji. Sam zainteresowany, bynajmniej nieskruszony skończył szkołę, zapisał się do college’u, a potem do wojska Tam służył na okręcie atomowym, a jakże, ale po kilku latach został odwołany ze służby ze względu na stan zdrowia.

David Hahn uzależnił się od narkotyków i alkoholu, jednak nie zaprzestał eksperymentów. W roku 2007 jeden z sąsiadów zaalarmował policję, informując, że Hahn ma reaktor jądrowy w … lodówce. Śledztwo wykazało, że David jest narkomanem z problemami psychicznymi, a do pewnego czasu z budynku, w którym mieszkał, masowo znikają czujniki dymu.

Tym razem eksperymenty nie uszły mu płazem.

David Hahn otrzymał karę 90 dni więzienia i nakaz terapii psychiatrycznej. Zmarł w roku 2016, a sekcja zwłok wykazała zatrucie mieszanką alkoholu, difenhydraminy i fentanylu.

Nowa broń USA. Niemal niewykrywalna

Posłuchaj podcastów: