Dziś możemy poznać nazwisko nowego brytyjskiego premiera. Faworytem jest były minister finansów, Rishi Sunak. Boris Johnson ogłosił, że nie weźmie udziału w wyścigu do fotela szefa Partii Konserwatywnej.
„Hasta la vista, baby” – tymi słowy Boris Johnson żegnał się z Izbą Gmin. Latem sugerował, że wróci. Jesienią próbował. Ale nominacje od kolegów i koleżanek partyjnych nie spływały szerokim strumieniem. Wiele ważnych postaci prawego skrzydła partii deklarowało poparcie dla Rishiego Sunaka, nie byłego premiera. Ostatecznie opór w ugrupowaniu okazał się zbyt duży. Obawy, że nawet w przypadku zwycięstwa partią nie będzie się dało sterować – zbyt realne.
Faworytem jest teraz były minister w rządzie Johnsona, Rishi Sunak. Był finalistą już w poprzednim, wrześniowym wyścigu. Prezentował się jako głos ekonomicznego rozsądku, przestrzegał przez pomysłami gospodarczymi Liz Truss. A większość jego prognoz się sprawdziła. Tyle że część Konserwatystów nie darzy go sympatią, winiąc za przyspieszenie upadku Borisa Johnsona.
Rishi Sunak osiągnął już próg stu nominacji poselskich wymaganych do tego, by oficjalnie wejść do wyścigu. Na razie jest jedyny i jeśli nie zmieni się to do dzisiejszego popołudnia, albo jeśli jego rywalka wycofa kandydaturę, były minister finansów stanie się nowym szefem partii, a wkrótce potem – premierem
Jest też druga możliwość. Próg może również przekroczyć Penny Mordaunt, która obecnie ma ponad 20 nominacji. Wtedy przed nami będą dwa głosowania. Najpierw, jeszcze dziś, posłowie ustawiliby dwójkę kandydatów w kolejności – po to, by pokazać członkom Partii Konserwatywnej, kto jest ich faworytem. Następnie głosowałoby szersze grono: członkowie Partii Konserwatywnej w całym kraju. Rezultaty poznalibyśmy w pątek.
IAR