Komary – uciążliwi towarzysze letniego wypoczynku

„Lato, z komarami lato” śpiewają od dziesięcioleci uczestnicy letnich wypraw i obozowisk. Rzeczywiście, każdy, kto kiedykolwiek znalazł się latem w plenerze, doświadczył ataku krwiopijnych samic różnych gatunków komarów i zmagań ze swędzącymi nieziemsko bąblami, jakie pozostają po ukąszeniach.

Cienkie, choć ciche to przenikliwie bzyczenie potrafi też skutecznie odpędzić letni sen, kiedy pragnący wypoczynku mózg, reaguje na fruwające i czekające na okazję zagrożenie.
Czy są sposoby ochrony przez tymi fruwającymi potworkami? Otóż są i to naturalne.

Latem sklepowe półki uginają się od wszelkiej maści repelentów i środków mających łagodzić skutki ukąszeń. W istocie ich skuteczność bywa dyskusyjna, a urlop spędzany na rozdrapywaniu bąbli i machaniu rękami niczym wiatrak, urozmaicanym energicznymi klaśnięciami, do przyjemnych nie należy. Pół biedy, kiedy dokuczają jedynie komary klimatu umiarkowanego. Gorzej z tropikalnymi gatunkami, roznoszącymi wiele groźnych chorób – w tym malarię.

Nie wiadomo dlaczego niektóre osoby cieszą się szczególną estymą u dam komarzego rodu, podczas gdy innych nie zaszczycą nawet spojrzeniem, o dziabnięciu kłujką nie wspominając. Prawdopodobnie ma to związek z temperaturą ciała i zapachem potu. I właśnie zapachami można odpędzać mini-wampirki.

Podczas gdy komary panowie niewinnie delektują się kwiatowym nektarem, ich małżonki wykazują krwiożercze instynkty. Nic w tym dziwnego. Żeby złożyć jaja samica komara potrzebuje solidnej porcji białka. Tę zapewnia jej krew zwierząt stałocieplnych – w praktyce ptaków i ssaków. Ludzka skóra, niechroniona sierścią ani piórami jest dla komarzyc niczym szwedzki stół. Do tego atrakcyjna temperatura, która sprawia, że w podczerwieni człowiek świeci niczym neon popularnej budki z fast foodem. Nic, tylko brać i pić! Przed atakami można się chronić odzieżą, ale kto wytrzyma upały w watowanym kombinezonie i pszczelarskim kapeluszu, niech pierwszy wskaże komara palcem. Pozostaje zatem, bronić się zapachem. Nie tylko repelentów, które czasem działają zabójczo nie tylko na uciążliwe owady, ale i samego spryskanego.

Czosnek – ta wspaniała przyprawa o wielu cennych wartościowościach jest bardzo nielubiana przez krwiopijców. Wie o tym każdy, kto oglądał „Draculę”, ale właściwości rośliny przeniesione są też na świat owadów. Komary, a także ”końskie muchy” unikają zapachu czosnku, niczym … wampiry. Nie trzeba się od razu nacierać ząbkami, wystarczy regularnie jadać prozdrowotne ząbki. Podobnie działa zapach lawendy i witamina C. Również wanilia nie zalicza się do ulubionych zapachów komarzych pań.

 

Letni wypoczynek na tarasie, balkonie, czy w ogrodzie może uprzyjemnić zapach cytrusów. Uprzyjemnić ludziom, bo komary go wprost nie znoszą. Świece o zapachu cytrynowym odstraszają owady dość skutecznie. Poza paleniem ich, warto zasadzić w ogrodzie, a szczególnie wokół miejsc rekreacji, lawendę, kocimiętkę, aksamitki, miętę i bodziszek. Wszystkie te rośliny są bogate w olejki eteryczne, o zapachu bardzo przyjemnym dla ludzi, odrażającym dla komarów i innych smakoszy ludzkiej krwi.

Ukąszeń warto unikać. Nie tylko są one nieprzyjemne, ale mogą być też groźne. Poza chorobami przenoszonymi przez komary, osoby wrażliwe mogą się borykać z reakcjami alergicznymi. Te uogólnione są już niebezpieczne dla zdrowia i życia.

SKOMENTUJ

Dodaj komentarz
Wpisz swoje imię