O diamentach wiedział wszystko. Miał obsesję na punkcie swojego wyglądu. W sobotę, w trakcie zabiegu powiększania penisa w klinice w Paryżu, zmarł izraelsko-belgijski miliarder Ehud Arye Laniado – donosi „Daily Mail”. Miał 65 lat.
Informację o śmierci króla diamentów potwierdziła firma Omega Diamonds, której był właścicielem.
Ehud Laniado, Farewell to a Visionary Businessman.
It is with great sadness that we confirm the news that our founder, Ehud Arye Laniado passed away on Saturday, March 2, 2019. He was 65 years old.https://t.co/ZP9AuqHaPV pic.twitter.com/vFnfiCN6Zy— Ehud Arye Laniado (@EhudAryeLaniado) 5 marca 2019
Żegnamy wizjonera i biznesmena. Z przykrością zawiadamiamy o śmierci naszego założyciela Ehuda Arye Laniado, który zmarł w sobotę, 2 marca. Miał 65 lat – czytamy w oświadczeniu.
Laniado nie był nudnym biznesmenem. Lubił luksus a w nieruchomości inwestował miliony – jedna z nich o wartości 30 milionów funtów uchodziła za najdroższy penthouse na świecie. „Argentyńczyk”, bo pod takim pseudonimem funkcjonował w gronie najbliższych współpracowników, lubił też imprezy w towarzystwie modelek.
Co ciekawe zmarły król diamentów miał kompleks na punkcie swojego niskiego wzrostu. Panaceum na ów kompleks miał być księgowy miliardera, który w kryzysowych momentach przypominał szefowi o stanie jego konta.
Ehuda Arye Laniado w 2015 roku sprzedał najdroższy diament na świecie – Blue Moon Josephine – za 48,4 mln dolarów.