Nowa, superszybka kolej miejska w Londynie: Linia Elżbiety

Fot. Twitter @BorisJohnson

Londyn ma od dziś nową kolej miejską: linię Elżbiety. Rocznie korzystać ma z niej ok. 200 milionów pasażerów. Wysiadać będą między innymi na dziesięciu nowych, ogromnych stacjach.

„Te pociągi jadą przez centralny Londyn z prędkością niemal 100 kilometrów na godzinę. To rewolucja” – powiedział Polskiemu Radiu Andy Byford, szef Transport for London, firmy zarządzającej stołeczną komunikacją publiczną.

Fot. tfl.gov.uk

Z centrum Londynu na lotnisko Heathrow jechać się będzie około 35 minut, zamiast godziny. Trasa między dworcami Paddington – kolejową bramą miasta na zachodzie – i Liverpool Street na wschodzie dotychczas pochłaniała 22 minuty. Teraz – dziesięć.
Koszt budowy Elizabeth Line wyniósł niemal 20 miliardów funtów, o cztery miliardy więcej, niż pierwotnie planowano. Powstawała 13 lat, co oznacza z kolei czteroletni poślizg. Podziemną część stworzyło osiem maszyn, każda o wadze tysiąca ton. Tunele liczą w sumie 42 kilometry.

 

Flota składa się z 70 pociągów, które na perony centralnego Londynu wjeżdżać będą początkowo co pięć minut. Linia ułatwia także dojazd do stolicy. Ma w sumie 100 kilometrów i sięga Reading na zachód od Londynu oraz Shenfield na północny wschód od stolicy.

„Jest błyskawiczna! Bardzo cicha i zupełnie nie kołysze. W dodatku moja podróż do pracy skróci się o jakieś 20 minut” – powiedziała Zaynab, która w pierwszą podróż Linią Elżbiety wyruszyła z Woolwich do Custom House na wschodzie stolicy.

Zaynab skorzysta z nowych stacji, jakie powstały w stolicy. Dominują tu stal, szkło i beton. Monumentalne konstrukcje pojawiły się między innymi w centrum finansowym Canary Wharf, przy ulicy Tottenham Court Road, w miejscu, gdzie krzyżuje się ona z główną ulicą handlową Oxford Street, a także na Paddington, skąd wyrusza się na przykład ku Heathrow.
„Paddington to tak zwana stacja pudełkowa. W tym podziemnym pudełku zmieściłby się Shard, czyli najwyższy drapacz Londynu” – podkreślił Mark Wild z firmy Crossrail, która budowała kolej.

Prace jeszcze się nie zakończyły. Na razie linia zamknięta będzie w niedziele. Ma to się zmienić dopiero jesienią. Londyńczycy poczekają też trochę na otwarcie stacji Bond Street w centralnym Londynie. Jej budowa się opóźniła. Co więcej, aż do maja przyszłego roku pasażerowie jadący na Heathrow będą musieli zmienić peron na Paddington. Dopiero za rok podróż będzie się odbywać bez przesiadek.
Lśniące nowością pociągi, pędzące pod dziewięciomilionową metropolią, mają też rozpędzić gospodarkę.

„Już teraz przy stacjach powstają nowe domy i firmy. Oceniamy, że otwarcie linii będzie zastrzykiem dla gospodarki wartym 42 miliardy funtów” – podkreślił Andy Byford.

 

Nie byłby to pierwszy raz. Za nowymi liniami często podążały boom gospodarczy i transformacja potężnych połaci stolicy. Tak było, gdy do Canada Water w południowo-wschodnim Londynie dotarła linia Jubilee Line. Leżące dotąd na uboczu, trudno dostępne tereny, w parę lat zamieniły się w nowoczesną, dynamiczną dzielnicę mieszkalną.

 

Historia takich przemian jest jednak dłuższa. Linia Metropolitan stworzyła na początku minionego wieku tzw. „Metroland” – ciąg miejscowości, gdzie osiedlili się ludzie pracujący w stolicy. Dzięki nowej linii mieli łatwy dostęp do miasta, a po pracy mogli się cieszyć zielenią i ciszą. Andy Byford przewiduje, że Elizabeth Line będzie miała podobny efekt. „Już teraz to widzimy. Już teraz można zobaczyć pozytywne efekty nowej kolei” – podkreślił rozmówca Polskiego Radia.

IAR

 

Posłuchaj podcastów: 

SKOMENTUJ

Dodaj komentarz
Wpisz swoje imię