Chce być czwartym Polakiem w dziejach, który samotnie dotrze na biegun południowy. Mowa o Mateuszu Waligórze, który jutro wyruszy do Chile, a następnie na Antarktydę. W chłodzie i mrozie na nartach planuje pokonać 1200 kilometrów w dwa miesiące.
Na swoim koncie Mateusz Waligóra ma m.in. przemierzenie Grenlandii i pustyni Gobi. Jak podkreślił, przed wyprawą na biegun, istotnym aspektem przygotowań było przybranie na masie: „Zabieram ze sobą zapas kilogramów, ale jestem pewien, że też tam stracę ich około dwudziestu. Tak podpowiada moje doświadczenie podróżnicze. W trakcie miesięcznej wyprawy rowerowej przez pustynie Australii straciłem około 16 kilogramów, a w trakcie dwumiesięcznej pieszej wędrówki przez pustynię Gobi straciłem 24 kilogramy” – wylicza podróżnik.
Na Antarktydę 37-latek zabierze ze sobą komplet żółtych wstążek. Wykorzysta je m.in. do badania kierunku i siły wiatru. Wstążkami chce też wyrazić solidarność z osobami zmagającymi się z depresją i problemami psychicznymi. „Na pewnym etapie swojego życia odkryłem, że potrzebują porozmawiać o nim z kimś innym. Po prostu nie radziłem sobie z codziennością tak, jakbym oczekiwał tego od siebie. Od dziesiątek lat wśród polarników panuje przekonanie, że do takich miejsc jak biegun nie dochodzimy nogami, a głową. Też chcę opowiadać o tych kwestiach związanych ze zdrowiem psychicznym” – wyjaśniał.
Mateusz Waligóra właściwą część wyprawy rozpocznie za około 10 dni. Znajdzie się wówczas na brzegu lodowca szelfowego Ronna.
IAR