USA oczami Henryka Sienkiewicza. „Gburostwo” i „nader swobodne panny”

źródło: Wikimedia Commons (domena publiczna), Mulberry Street (Manhattan, Nowy Jork) w 1900 roku

Na początku 1876 roku Henryk Sienkiewicz wybrał się do Stanów Zjednoczonych. Pisarz podróżował w towarzystwie grupy znajomych, w tym Heleny Modrzejewskiej. Podczas pobytu w USA Sienkiewicz dzielił się swoimi spostrzeżeniami w „Gazecie Polskiej” – reportaże wysyłał do kraju w formie listów.

Całość w formie książkowej została wydana w 1880 roku. To „Listy z podróży do Ameryki”.

źródło: Wikimedia Commons, Henryk Sienkiewicz na fotografii Stanisława Bizańskiego, lata 80. XIX wieku

Jakie wrażenie zrobił na Sienkiewiczu Nowy Jork?

„New-York jednak nietylko nie zachwycił mnie, ale rozczarował potężnie. Każde z europejskich miast ma jakąś swoją osobliwość, którą istotnie widziéć warto: Paryż ma ich tysiące, Londyn również, Wiedeń ma swego Stefana, Berlin swego Kaulbacha, Bruksella Wirtza i św. Gudullę, Wenecya swoje kanały, Rzym papieża i Rzym starożytny, Kolonia tum najpierwszy na świecie, Kraków Wawel i Matejkę, Warszawa dobre chęci, którymi jest brukowaną, wielkich ludzi do małych interesów, najdłuższe na świecie języki, Saski ogród i dobro społeczne w kształcie dziurawego orzecha, na którym świszcze kto chce i jak mu się podoba.”

Pisarz zauważył, że:

„W New-Yorku niéma tego wszystkiego. Główne ciekawości miasta, to hotele i banki, czyli inaczéj mówiąc, niéma tu żadnych pamiątek historycznych, żadnych ciekawości. Historyi Stanów Zjednoczonych szukaj w Waszyngtonie; w New-Yorku masz tylko kupców. Handel, handel i handel, business i business, oto co widzisz od rana do wieczora, o czém ustawicznie słyszysz i czytasz.”

źródło: Wikimedia Commons, Henryk Sienkiewicz w 1905 roku

Sienkiewicza drażnił amerykański savoir-vivre, tak różny od europejskiego:

„Ale gburostwo amerykańskie nie w tych tylko zwyczajach się uwidocznia. Amerykanie wstają od stołu nie dziękując sobie wzajemnie za towarzystwo; witają się prostém kiwnięciem głowy lub ręki; w rozmowie trzymają się wzajemnie za guziki lub klapy od surdutów, co tak dalece jest rozpowszechnioném, że nawet między służącymi a panami ma miejsce: nakoniec, nie zdejmują kapeluszów nawet w mieszkaniach prywatnych, a surduty zrzucają wszędzie, nawet w obec kobiet lub w miejscach, których sama powaga przyrodzona na podobne postępowanie nie zezwala.”

Chwalił za to amerykański system edukacji:

„W Ameryce powierzenie wychowania kobiétom ma jeszcze tę nieskończenie dobrą stronę, że wpływa ogromnie na wzrost cywilizacyi obyczajowéj, która tak nizko tu stoi. Nauczyciel mężczyzna nie ma i nie może mieć takiego wpływu obyczajowego na swoich wychowańców, jak kobiéta delikatna i dobrze wychowana, któréj sama obecność każe, tak nawpół dzikim pauprom, jak i ich ojcom, hamować porywy nieokrzesanych namiętności. Łatwiéj to jeszcze zrozumiemy, gdy przypomnimy sobie szacunek, jaki otacza tu kobiéty. Istotnie, pod względem wpływu na obyczaje, powołanie nauczycielek jest w Stanach Zjednoczonych prawdziwą missyą.”

Amerykańskie kobiety zrobiły na Sienkiewiczu piorunujące wrażenie:

„Panny tutejsze prowadzą życie nader swobodne, i mało jest takich, których przeszłość nie miałaby pewnéj historyjki, wynikłej już to ze zbyt gorliwego uprawiania związku zwanego flirteszyn (flirtation,) już to i bez flirteszyn. „Ja nie patrzę w przeszłość mego męża, niechże i on w moją niepatrzy:” oto jest zdanie bardzo utarte między amerykankami, które doprowadziłoby zapewne do większych nadużyć, gdyby temperament ich energiczny ale chłodny i pewna przewaga rozumu nad uczuciem, nie stanowiły bardzo silnego hamulca.”

Sienkiewicz zasugerował, że Amerykanki uwielbiają obcokrajowców:

„Cudzoziemcy mają tu wiele powodzenia u kobiet, ze względu na swą ogładę i wykwintność, którą nad krajowcami celują; często jednak biorą fałszywą monetę za dobrą, a jeżeli i znajdują istotnie dobrą, to tém gorzej dla nich, bo jak wspomniałem, ołtarz jest tu konsekwencyą lada nie winy nawet, ale lada nieostrożności.”

Zwrócił uwagę na religijność Amerykanów i na ich pozytywne nastawienie do życia:

„Społeczeństwo amerykańskie uchodzi za najreligijniejsze na świecie. Ludzi wątpiących istotnie niéma tu wcale, przepisy religijne zachowywane są najściślej, w niedzielę i święta głucha martwota upada na wsie i miasta, sklepy są pozamykane, fiakry i omnibusy nie kursują prawie zupełnie; w teatrach nie grają, miejsca publiczne są puste: słowem powaga tu i uroczystość większa niż wszędzie na świecie. Ale wejrzawszy w to bliżéj, widzimy w tém raczéj wpływ zwyczaju, nie wdającego się w żadne rozumowania, niż żywotnéj, gorącéj, świadoméj siebie wiary. Społeczeństwo tutejsze nadzwyczaj jest pozytywne; rzeczami nie mającymi związku z rzeczywistością, z korzyściami materyalnemi: z czémś co się da uchwycić i obrachować, nikt tu nie łamie sobie głowy.”

źródło: Wikimedia Commons, podpis Henryka Sienkiewicza
źródło: H. Sienkiewicz, "Listy z podróży do Ameryki"

SKOMENTUJ

Dodaj komentarz
Wpisz swoje imię