„Jak pies z kotem” – to porzekadło ma wydźwięk zdecydowanie pejoratywny. Oznacza konflikty, wzajemną niechęć posuniętą do jawnie okazywanej agresji i wiecznych prześladowań. Czy słusznie?
Z perspektywy 15 lat doświadczenia prowadzenia domu tymczasowego dla jednym i drugich i trenowania zwierząt metodami naturalnymi i wielokrotnego dołączania do istniejącego już stada zarówno dorosłych kotów jak i psów, muszę powiedzieć – stanowcze NIE. Zaznaczę tu, że większość kotów trafiająca pod moją opiekę była dzika lub skrzywdzona. Psy zawsze po przejściach, najczęściej z problemami behawioralnymi.
Zwierzęta, jak i ludzie mają bardzo różne charaktery,. Nawet rodzeństwo z jednego miotu i jednej rasy potrafi być odmienne. W przypadku łączenia zwierząt dwóch gatunków należy też pamiętać, że zarówno psy jak koty są drapieżnikami i mają zasadniczo różny język ciała, co może wywoływać konflikty. Nie każdego kota da się zaprzyjaźnić z psem i nie każdego psa z kotem, ale pomijając ultrarzadkie przypadki ekstremalne, każdy taki duet, czy stadko można nauczyć wzajemnej tolerancji i koegzystowania pod jednym dachem.
W przypadku zwierząt bardzo młodych nie ma tu na ogół żadnego problemu. Dzieci, jak to dzieci, nie mają uprzedzeń i bawią się chętnie z innymi dziećmi. Trzeba tu jednak zwracać uwagę, czy cięższy szczeniak nie zrobi krzywdy kociakowi. W przypadku zwierząt nieco starszych nie jest to już takie proste. Podstawą jest socjalizacja przez izolację. I nie porównujmy tu reakcji psa, szczególnie rasy tak pobudliwej jak owczarek belgijski, na kota i świnkę morską. Świnka jest małym roślinożercą i drapieżnik patrzy na nią jak na samobieżną miskę karmy. Kot, mający oczy z przodu głowy i specyficzny sposób poruszania, nie pozostawia wątpliwości co do swojej przynależności co rodziny carnivore – drapieżne.
Podstawą jest uszanowanie przestrzeni zarówno rezydenta, czy rezydentów, jak i nowego lokatora. W praktyce – socjalizacja przez izolację. Nowy domownik powinien dostać swoje bezpieczne, zamknięte pomieszczenie, w którym będzie miał czas ochłonąć, nasycić je swoim zapachem i stworzyć tam bezpieczną przestrzeń – zarówno psy jak koty są zwierzętami terytorialnymi. Powinien być to pokój, do którego na początku nie mają wstępu pozostałe zwierzęta mieszkające w domu. Przez przynajmniej kilka pierwszych dni – i na ogół te kilka dni wystarcza, zwierzaki będą się obwąchiwać przez drzwi i przyzwyczajać do swojego zapachu.
Kolejnym krokiem powinna być wymiana kocyków, czy zabawek. Te nasycone zapachem nowego lokatora należy pokazać rezydentom i odwrotnie. Nowy domownik musi mieć możliwość bezpiecznego oswojenia się z zapachami nowej rodziny. Tu należy wczuć się w sytuację zwierzaków. Dla rezydentów zmiana polega na pojawieniu się „intruza”. Dla nowego to całkowita rewolucja, nowe miejsce, nowi ludzie i zwierzęta, nowe meble i obca przestrzeń, nowe jedzenie. To wielki stres i trzeba wykazać się dużą dozą cierpliwości, zrozumienia i łagodności.
Rady, żeby oddawać zwierzę, które nie akceptuje drugiego są niezwykle szkodliwe i przyczyniające się do porzucania zwierząt. Ze strony osoby podającej się za trenera, tym bardziej. Można to śmiało porównać do rady dawanej rodzicom kłócącego się rodzeństwa, żeby jednemu z dzieci poszukać nowego domu -każdy rozsądnie myślący człowiek w tym momencie popuka się w czoło, a przecież koty i psy są rozwinięte na poziomie ludzkich kilkulatków. Zatem nie jest prawdą, że wszystko zależy od kota, a każdy przeciętnie ułożony pies, kiedy mu się nakazem, będzie ignorował towarzystwo, nawet nielubianego mruczka.
Otóż nie będzie. To jak zwierzęta zachowują się w obecności ludzi to jedno. Jak się zachowują, kiedy zostają same, to zupełnie inna sprawa. Internet pełen jest filmików i zdjęć „wybuchających” kanap i poduszek, zniszczonych mebli, a nawet drzwi. Nie świadczy to, bynajmniej o złym wychowaniu, ale o problemach behawioralnych, a być może nieprawidłowo przeprowadzonej socjalizacji – bo to ona jest kluczem do sukcesu. I tu znów wracamy do początków – socjalizacja przez izolację, a potem stopniowe wymienianie zapachów. Dopiero po tym etapie, kiedy zwierzęta nie zwracają już uwagi na swoje zapachy i nie wykazują ekscytacji każdym ruchem, czy szelestem zza drzwi, można przejść do kolejnego etapu.
Nadchodzi wielki moment, kiedy drzwi oddzielające starych i nowego domownika mogą zostać otwarte. Ale … przestrzeń nadal powinna być zabezpieczona przed atakiem. Tu sprawi się kratka zabezpieczająca – dokładnie taka, jak te montowane w drzwiach dla bezpieczeństwa małych dzieci.
Kolejne kilka dni przeznaczone na obwąchiwanie się przez kratę i obserwowanie otoczenia to niewiele w porównaniu z kilkoma, czy kilkunastoma latami życia pod jednym dachem ze skonfliktowanymi zwierzętami. Warto być cierpliwym, szanować przestrzeń i potrzeby zwierzęcych towarzyszy, żeby potem cieszyć się towarzystwem stada żyjącego w harmonii.
Jeżeli mimo wszystko, pojawiają się napięcia, warto dać kotu możliwość przemieszczanie się bez dotykania podłogi. Dla kota to bardzo ważne, w naturze jego przodek – żbik większość życia spędza na drzewach. System półek jest tu bardzo pomocny. Wtedy zwierzęta, które się jedynie tolerują, mogą uniknąć wchodzenia sobie w drogę – dosłownie. Kot powinien mieć też miski postawione poza zasięgiem psiego pyska.
Większość łączonych stad psio – kocich, owocuje jednak wielką przyjaźnią, wspólnym spaniem i wylizywaniem. Zwierzęta reagują mocno na nastroje ludzkiego stada, więc kiedy będzie w nim panował spokój, a socjalizacja odbędzie się łagodnie, może się okazać, że w domu nasz pies i kot żyć będą nie jak w przysłowiu, a przecząc mu całkowicie.
Felieton stanowi polemikę dla artykułu Zofii Mrzewińskiej, opublikowanego 11.07.2021 na stronie Nosem.pl
MT